Piłka Nożna

Co wiemy po pierwszych kolejkach I Ligi? [FELIETON]

Porażka z Resovią i nieustabilizowana forma ŁKS-u zmuszają do zastanowienia się – jaki właściwie jest ten zespół pod wodzą Kibu Vicuñi? W tym tekście przyjrzymy się bliżej taktyce objętej przez zespół łodzian oraz wyborom personalnym szkoleniowca, aby zidentyfikować jakie problemy trawią tę drużynę, ale również jakie pozytywne schematy udało się jej wypracować.

TAKTYKA

W przypadku formacji nie zobaczyliśmy wielkich zmian dokonanych przez trenera Vicuñę względem poprzedników. Abstrahując od krótkiego eksperymentu na początku kadencji Ireneusza Mamrota, trenerzy ŁKS-u od dłuższego czasu konsekwetnie stawiają na ustawienie ustawienie 4-3-3 z defensywnym pomocnikiem. Wynika to m.in z założeń filozofii gry klubu, do której także uczeni są zawodnicy w Akademii. Co mogliśmy dostrzec w trakcie sparingów oraz pierwszych spotkań Fortuna 1. Ligi, to duża płynność zachowana w wymienności pozycji u zawodników.

Na pierwszej grafice możemy zobaczyć wyjściowe ustawienie Ełkaesiaków (piłkarze zostali dobrani na podstawie decyzji kadrowych trenera, abstrahując od aktualnych kontuzji). Rozważania taktyczne postaramy się przede wszystkim ograniczyć do pozycji boiskowych oraz teoretycznych zadań, jakie mają na boisku, nie skupiając się w tym punkcie na personaliach. Nad tymi pochylimy się w dalszej części tekstu, poświęconej kadrze Łódzkiego Klubu Sportowego.

Całkowicie inaczej wygląda to w fazie posiadania piłki i ataku, szczególnie w momencie kreacji akcji i częstej wymiany piłki między zawodnikami. Zawodnik na pozycji „6” (najczęściej Rozwandowicz) tworzy ze stoperami trójkę najniżej ustawionych graczy, których zadaniem jest zabezpieczać swoją część boiska. Duet skrzydłowych, wraz z najwyżej ustawionym środkowym pomocnikiem ma dużą wymienność pozycji – w trakcie spotkań często możemy zauważyć, że Javi, grający na lewym skrzydle schodzi do środka, czy nawet na prawą stronę, a w jego sektorze gra inny zawodnik. Analogicznie wygląda to w przypadku Pirulo, grającego na prawym skrzydle, bądź jako „10-ka”, itd. Rzecz jasna, podstawowi hiszpańscy skrzydłowi mają duże tendencje do schodzenia do środka boiska, dzięki czemu pojawia się miejsce dla bocznych obrońców, którzy z nimi współpracują w trakcie kreowania akcji – przykładowo współpraca Pirulo i Bąkowicza, gdzie po wymianie piłki Hiszpan schodził bliżej środka pola karnego, zaś młodzieżowiec dośrodkowywał piłkę ze skraju szesnastki. W zeszłym sezonie wiele dawał w środku pola również Dominguez, grający jako „ósemka”. Początkowo wydawało się, że z racji na swoje umiejętności techniczne będzie on głównie grał wyżej, ale wielokrotnie mogliśmy się przekonać, że potrafi harować na boisku w roli zawodnika „box to box”. W momencie kreacji ataku podchodził bliżej pola karnego, potrafiąc zagrać przeszywające obrońców rywali podanie, bądź strzelić z dystansu, ale w momencie utraty piłki często widzieliśmy go pierwszego wracającego w okolice własnej bramki i odbierającego piłkę. Jak wygląda zatem to w praktyce i jak przełożyło się to na strzelone bramki?

  • GKS Tychy
    • Akcja wyprowadzona od stoperów, przez defensywnego pomocnika do lewego skrzydłowego, który zszedł do środka i posłał piłkę na prawe skrzydło. Stamtąd piłka została posłana do „8-ki”, która weszła z głębi boiska i oddała strzał z dystansu
  • Skra Częstochowa
    • Piłka wyprowadzona od stoperów do bocznego obrońcy, który podał ją do schodzącej niżej „8-ki”, która pressowana przez rywala posłała ją do lewego skrzydłowego, który zbiegł do środka i pomknął w kierunku drugiego skrzydła, posyłając futbolówkę „10-ce”. Z 30 metra ofensywny pomocnik mógł zagrać piłkę do prawego skrzydłowego, znajdującego się na skraju pola karnego, który szybko posłał ją do bocznego obrońcy, który płaskim podaniem wystawił ją napastnikowi
    • Dalekie dośrodkowanie od prawego obrońcy, piłka zbita przez stopera rywali zostaje zgarnięta przez „8-kę” na skraju pola karnego, która posyła futbolówkę do prawego skrzydłowego, który zbiegł przed pole karne, wszedł głębiej i po przyjęciu skierował piłkę do siatki
    • Akcję rozpoczyna defensywny pomocnik przed własną bramką – wychodzi przed pole karne i odbiera piłkę, po czym posyła ją do stojącego nieopadal napastnika, który przebiega pół boiska i oddaje piłkę „10-ce”, która po kilku przebiegniętych metrach posyła cięte dośrodkowanie w pole karne, które zamyka prawy skrzydłowy
  • Puszcza Niepołomice
    • Wymiana podań między lewym i prawym skrzydłowym oraz „8-ką”, znajdującymi się w okolicach 25 metra od bramki rywala (dwóch skrzydłowych niedaleko siebie, w jednej strefie), następnie piłka posłana jest do lewego obrońcy, który wrzuca piłkę w szesnastkę, a tę do bramki ładuje stoper Puszczy
    • Wznowienie po aucie na 30 metrze od bramki rywala, defensywny pomocnik krótko podaje do napastnika, który wchodzi od skrzydła w pole karne, podaje piłkę do „10-ki”, która zostaje sfaulowana, a jedenastka zostaje chwilę później wykorzystana
  • GKS Jastrzębie
    • Szybka gra kombinacyjna w środku pola oraz przed szesnastką rywala i wiele wymian piłki między pomocnikami i zawodnikami w bocznych sektorach. Następnie lewy obrońca schodzi do środka boiska, posyła piłkę do głębiej ustawionej „8-ki”, która posyła dośrodkowanie w pole karne, wykorzystane przez napastnika łodzian
    • Piłka wznowiona przez stopera ŁKS-u ze skraju pola karnego zebrana przez napastnika, który zgrał ją do „10-ki”. Ta podaje do prawego skrzydłowego, który po indywidualnym rajdzie przez pół boiska strzela gola ze skraju pola karnego
  • Stomil Olsztyn
    • Rzut wolny z lewej strony boiska, niedaleko pola karnego – dośrodkowanie wykorzystuje stoper, któremu wyjście golkipera Stomilu z własnej bramki pomaga strzelić gola
    • Rzut rożny, po którym boczny obrońca ŁKS-u wykorzystuje kolejny błąd bramkarza gospodarzy, który znowu próbuje wyjść z bramki i przeciąć piłkę
    • Przeszywające podanie z okolic środka boiska od „10-ki”, które zgarnia prawy skrzydłowy na skraju pola karnego i podaje krótko do napastnika, który wykorzystuje sytuację

Przyglądając się bramkom strzelonym przez Ełkaesiaków, poza pewnymi wyjątkami, można zauważyć, że wynikają one z realizacji założeń taktycznych i filozofii gry. Wymienność pozycji między skrzydłowymi i ofensywnym pomocnikiem, aktywni boczni obrońcy czy rozgrywanie akcji od własnej bramki i od stoperów – nie ma tutaj wiele przypadku. Problem pojawia się kiedy zastanowimy się nad tym ile bramek „Rycerze Wiosny” mogli strzelić, a tego nie zrobili, bo nie zagrali odpowiednio w ofensywie. Tutaj największych bolączek mamy kilka – rażąca nieskuteczność pod bramką rywala, problemy z decyzyjnością (kiedy strzelić, kiedy podać), miejscami sterylne posiadanie piłki i rozgrywanie akcji wszerz oraz do tyłu, zamiast zdobywać kolejne metry w kierunku bramki rywali. Tutaj wiele też jest błędów indywidualnych oraz wahań formy niektórych zawodników. W tym momencie założenia meczowe mogą być jednym, a rzeczywistość czymś innym. Szczególnie, jeśli spojrzymy na pierwszą linię ŁKS-u, bo w końcu to od niej rozpoczyna się proces kreowania ataku.

W fazie defensywnej trener Vicuña stawia na wysoki pressing i sprawną neutralizację zagrożenia ze strony rywali. Boczne sektory boiska są pilnowane przez bocznych obrońców oraz skrzydłowych, którzy analogicznie do fazy ofensywnej, współpracują ze sobą na swoich stronach. Defensywny pomocnik często schodzi w pole karne, wspomagając stoperów, a przed szesnastką możemy zobaczyć zawodników „8” i „10” . Trochę wyżej widzimy napastnika, który jest ważnym elementem w tej układance – to od niego zaczyna się pressing na przeciwniku i próba odebrania mu piłki, aby zgasić akcję w zarodku. Problem z wysoko ustawioną formacją ŁKS-u w fazie ofensywnej pojawia się, rzecz jasna, w momencie potrzeby obrony. Tutaj wiele zależy od momentu, w którym łodzianie stracą piłkę, dla pewnego uproszczenia powyższa grafika przedstawia ustawienie, w momencie kiedy piłkarze mają czas na ustawienie się w defensywie. W momencie błyskawicznego kontrataku rywali, zanim „Rycerze Wiosny” ustawią się w defensywie, często pojawiały się sytuacje strzeleckie rywali, którzy mieli przed sobą tylko 2 czy 3 piłkarzy łodzian. Co ciekawe, w tym sezonie nie stracili w ten sposób wielu bramek, a właśnie w momencie kiedy teoretycznie byli oni ustawieni w defensywie. Jak wyglądało to od startu rozgrywek?

  • GKS Tychy
    • Bramka pada po strzale z dystansu, kiedy zawodnik gospodarzy zebrał piłkę przed polem karnym, wybitą po stałym fragmencie gry. Żaden z Ełkaesiaków nie dobiegł do niej, ani nie pokrył rywala, a piłkarz GKS-u wykorzystał brak Kozioła w bramce
  • Skra Częstochowa
    • Stoper przegrywa pojedynek główkowy i piłka ląduje między słupkami
    • ping-pong w polu karnym, piłka odbija się między nogami Ełkaesiaków i trafia wprost pod stopy gracza Skry, który niekryty kilka metrów przed bramką ma wolne miejsce do strzału
  • GKS Jastrzębie
    • Wrzutka rywali przed pole karne, jeden Ełkaesiak przegrywa pojedynek główkowy, a do piłki dopada gracz GKS-u, który niekryty oddaje strzał z dystansu
    • rzut karny podyktowany po pewnych kontrowersjach sędziowskich, jednak przewinienie zostało popełnione po próbie naprawiania błędu bocznego obrońcy, który stracił piłkę na własnej połowie
  • Korona Kielce
    • ŁKS cofnięty we własne pole karne, brak pressingu przed szesnastką, który pozwala Koronie zgrać piłkę ze środka na bok. Następnie gospodarze wrzucają futbolówkę w pole karne, jeden z piłkarzy „Rycerzy Wiosny” nieudanie próbuje wybić piłkę sprzed bramki, ale mija się z nią, a ta ląduje przed graczem „Scyzoryków”, który z łatwością mija jednego z obrońców łodzian i oddaje strzał w słupek, ale wciąż niekryty wykorzystuje szansę na dobitkę
  • Resovia 
    • brak krycia przy wrzutce przy rzucie wolnym, gracz Resovii ma wolną drogę do bramki
    • przegrany pojedynek na boku przez zawodnika ŁKS-u otwiera autostradę na skrzydle dla piłkarza gości, który dośrodkowuje piłkę przed pole karne (jeden z Ełkaesiaków podejmuje nieudaną próbę wybicia, ale mija się z piłką), następnie dwóch graczy ŁKS-u odcina rywala, ale próbując wyłuskać piłkę, ta odbija się i dopada do niej piłkarz Resovii (spóźniony w kryciu Ełkaesiak przegrywa z nim pojedynek), który pokonuje Kozioła
    • boczny defensor ŁKS-u goni na skrzydle piłkarza Resovii, wpada za nim w pole karne, ale zderza się z kolegą z zespołu, a bezpańska piłka turla się pod nogi innego gracza gości, który strzela w bramkę, wykorzystując to, że Kozioł wyszedł przed bramkę, próbując skrócić kąt

Zastanawiając się nad tym można dojść do konkluzji, że taktyka nie jest tutaj największym problemem. Część goli strzelonych ŁKS-owi padła po błędach indywidualnych, które nie zawsze da się zniwelować na treningach czy w założeniach przedmeczowych. Gdyby tak było nie widywalibyśmy kiksów w spotkaniach nie tylko polskiej ligi, ale i tych topowych, co nie zmienia faktu, że jak na 7 spotkań takich sytuacji zobaczyliśmy zbyt wiele. Kolejną sprawą są wolne przestrzenie czy brak odruchu piłkarzy do krycia danych przestrzeni czy zawodników, bądź automatycznego doskakiwania do wolnych piłek, a te kwestie powinny móc być poprawione w treningu. Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu – w ustawieniu preferowanym przez ŁKS kluczową rolę powinien odgrywać defensywny pomocnik, który w pierwszej kolejności musi być ryglem defensywnym, broniącym dostępu do szesnastki i próbującym przecinać podania oraz odbierać piłkę dalej od pola karnego, aby następnie dokładnym podaniem zainicjować kontratak. W części z tych bramek „szóstka” łodzian tych zadań nie spełniała, a kolegom z pomocy również nie udawało się zastąpić w tych zadaniach, czego efektem były właśnie gole tracone po przejęciu bezpańskiej piłki.

Fot. ŁKS Łódź

PERSONALIA

Rozpoczynając rozmowę o doborach personalnych trenera, musimy zwrócić uwagę na to, iż do tej pory nie miał on dostępnego pełnego, optymalnego składu. Do inauguracji rozgrywek przystępował z kilkoma kontuzjowanymi graczami, a z upływem kolejnych tygodni ilość piłkarzy zmagających się z urazami rosła. Ciężko zatem ocenić na ile pewne decyzje trenera były podejmowane z uwagi na jego decyzję, a na ile z ograniczonego doboru. Mimo tego, przyglądając się niektórym wyborom w pierwszej jedenastce, oceniając formę piłkarzy na podstawie minionych siedmiu kolejek, miejscami można mieć względem nich obiekcje. Z drugiej strony, można się zastanowić, czy ciągłe zmiany dokonywane w składzie nie przeszkadzają zespołowi w złapaniu stabilizacji oraz zrozumienia na boisku (ważnym z punktu widzenia m.in wymienności pozycji na murawie). Ale znów, to częściowo możemy zrzucić na karb ciągłych problemów z kontuzjami, z którymi musi mierzyć się hiszpański szkoleniowiec. Zastanówmy się zatem, jak można ocenić jego dotychczasowe wybory.

Bramkarz: 

Marek Kozioł jest jedynką, co nie powinno być dużym zaskoczeniem. Oprócz pojedynczych wpadek ciężko mieć do niego duże pretensje – daje dużo zespołowi dzięki umiejętności gry na przedpolu oraz grze w powietrzu. Trener dał możliwość wykazania się także Dawidowi Arndtowi z GKS-em Jastrzębie, ale raczej nie spodziewamy się, aby w tym momencie był blisko wygryzienia ze składu doświadczonego golkipera.

Stoperzy: 

Moglibyśmy założyć, że podstawową parą stoperów mieliby być Nacho oraz Dąbrowski. Problem pojawia się taki, że zagrali oni ze sobą około 8 minut. Do meczu ze Skrą Hiszpan leczył kontuzję, a w tym spotkaniu Maciek zszedł z boiska kontuzjowany. Tydzień później na przymusowy odpoczynek skierowany został Monsalve, a w kolejnym tygodniu doświadczony Polak. Trzeba mieć nadzieję, że wrócą oni niedługo do zdrowia – Dąbrowski udowodnił już, że na poziomie I Ligi jest solidnym stoperem, który nie tylko posiada dobre umiejętności defensywne oraz warunki fizyczne, pozwalające mu z sukcesami walczyć w powietrzu, ale także przyzwoite wyprowadzenie piłki. Nacho, który dobrze czuje się z piłką przy nodze oraz posiada zarówno wzrost, jak i umiejętności do gry głową oraz w defensywie, może być świetnym dopełnieniem duetu stoperów ŁKS-u.

Z braku możliwości zagrali ze sobą na środku Marciniak i Sobociński. Pierwszy problem może pojawiać się przy fakcie, iż obydwaj są lewonożnymi stoperami, co zmusza tego, który gra po prawej do chociażby przekładania piłki na drugą stopę. Innym problemem jest to, że nie posiadają zgrania meczowego ze sobą, co czasem może prowadzić do niezrozumienia w trakcie koordynowania defensywy i kosztownych pomyłek. Mimo to, powrót Janka do składu trzeba uznać za pozytyw, oprócz meczu z Resovią, mógł się podobać zarówno za umiejętności techniczne i obchodzenie się z piłką, jak i defensywne. Za kolejny plus możemy uznać debiut Mieszko Lorenca, który pokazał się z dobrej strony w ciągu końcówki ostatniego spotkania.

Lewa obrona:

Wybór Szeligi na lewego obrońcę w meczu z GKS-em Tychy był dużym zaskoczeniem, ale popisy Mateusza Bąkowicza po drugiej stronie boiska sprawiły, że ciężko się dziwić, że to on do czasu kontuzji był pierwszym wyborem na tamtą stronę. Problem pojawił się taki, iż występy piłkarza sprowadzonego latem z Tychów nie zachwycały, wszyscy zastanawialiśmy się gdzie jest Adrian Klimczak. Tylko, że kiedy już zobaczyliśmy dwudziestoczterolatka z Polic w meczu z Puszczą Niepołomice, a następnie z GKS-em Jastrzębie, to ten wybór trenera stał się już bardziej zrozumiały. Oczywiście, to po dośrodkowaniu Klimczaka Hladik załadował piłkę do własnej bramki, a po pozytywnym wejściu z ławki „Klima” dostał 90 minut z GKS-em. Tylko, że w tym samym meczu z Puszczą oprócz tamtej centry, większość jego dośrodkowań lądowała po drugiej stronie boiska i była niecelna. Strata piłki na własnej połowie, po której chwilę później był odgwizdany karny, kiedy próbował naprawić ten błąd (znów, abstrahujmy od tego, że była to kontrowersyjna jedenastka). Promyk nadziei na poprawę formy dało jego wejście z Resovią, a przy aktualnym wyborze zawodników na prawą stronę, wydaje się, że Adrian zagra na lewej, a Szeliga na prawej.

Prawa obrona:

Po przeciętnym presezonie z dużym przytupem do pierwszej jedenastki wszedł Mateusz Bąkowicz, który pozytywnie pokazał się z GKS-em Tychy. Do czasu jego kontuzji ze Stomilem numer jeden na tę pozycję i wydaje się, że tak pozostanie, kiedy już wróci (również ze względu na wymóg o młodzieżowcu). No właśnie, w związku z długim urazem Dankowskiego i aktualnymi problemami „Bąka”, jedynym zdrowym prawym obrońcą jest Bartosz Szeliga. Tym bardziej zaskakuje to, że z Resovią na tej pozycji pojawił się Maciej Wolski, który udowodnił, że nie powinien na niej grać. W zeszłym sezonie miał lepsze i gorsze momenty, głównie grając właśnie jako prawy obrońca, jednak przede wszystkim zapamiętaliśmy go z akcji ofensywnych, aniżeli defensywnych. Jest to piłkarz, który teoretycznie może łatać dziury na kilku pozycjach, jednakże – po co? Swoje walory uwydatnia przede wszystkim w ataku, nie w obronie, w której potrafi popełniać skandaliczne błędy. Pozostaje mieć nadzieję, że na tej pozycji będzie rozpatrywany co najwyżej jako doraźna opcja w trakcie meczu, przy braku alternatyw.

Defensywny pomocnik:

Kolejna pozycja, której dobór podstawowego gracza zaskakuje. Postawmy sprawę jasno – Maksymilian Rozwandowicz nie jest aktualnie w dobrej formie. Dużo o tym mówi fakt, że w 6. kolejce musiał już pauzować ze względu na zdobycie czterech żółtych kartek w sezonie. „Dając z wątroby”, będąc walczakiem i grając z sercem ciężko być defensywnym pomocnikiem drużyny aspirującej o Ekstraklasę. Trzeba do tego dołożyć spokój, opanowanie oraz dokładność, której ostatnio Maksowi na boisku brakuje. Czy to błędy w obronie, czy to złe podanie, a przecież jak wspominaliśmy wcześniej, „6-ka” jest ważną rolą w tak ofensywnym systemie, zabezpieczając wolne strefy i rozpoczynając często kontry. O miejsce w składzie z kapitanem ŁKS-u walczy Jakub Tosik, który nie mógł znaleźć optymalnej formy w minionych rozgrywkach, jednak teraz idzie mu to o wiele lepiej. Pierwsze pozytywne sygnały dawał zmieniając Maksa z ławki, a te potwierdził zastępując go w Olsztynie, kiedy Rozwandowicz był zawieszony. Kiedy widzimy na boisku Tosika często zmienia się oblicze gry łodzian – warto przypomnieć tutaj choćby to, kiedy zainicjował akcję bramkową ze Skrą na 3:1, kiedy wyszedł ze swojego pola karnego, odebrał futbolówkę i podał ją do kolegi. Wydaje się, że nie było to wiele, ale właśnie takie zachowania są łodzianom potrzebne – pressing na rywalu przed szesnastką, pilnowanie wolnych stref oraz precyzja z piłką.

Ósemka:

Na tej pozycji można zauważyć dużą wymienność, spowodowaną m.in problemem zdrowotnym Domingueza. Wynika to z pewnego braku balansu w kadrze – Antonio Dominguez rolę „8-ki” spełnia dobrze, nie tylko biorąc udział w akcjach ofensywnych, ale także w defensywie, doskakując do rywali przed szesnastką, starając się szybko wrócić i odebrać futbolówkę. Poza nim ciężko na ten moment wskazać zawodnika, który może go w tym zastąpić. Michał Trąbka, który aktualnie gra na tej pozycji nie wnosi tylu walorów defensywnych, zdarzyło mu się już kilkukrotnie nie doskoczyć do rywala przed własnym polem karnym, co skutkowało później utratą bramki przez ŁKS. Podobnie sprawa ma się z Mikkelem Rygaardem – posiada umiejętności techniczne, potrafi nadać tempo akcji, jednak w obronie nie jest tak użyteczny. Obydwaj zawodnicy zdecydowanie lepiej odnajdują się w wyższych sektorach boiska, będąc bardziej odciążeni z obowiązków defensywnych.

Ofensywny pomocnik:

Na tej pozycji zobaczyliśmy w tym sezonie Trąbkę, Rygaarda i Pirulo. Pierwszy z nich, przez kontuzję Domingueza szybko został cofnięty niżej, aby zapełnić po nim lukę w składzie. Trener kilkukrotnie wypowiadając się na temat Duńczyka zapewniał, że wierzy w niego i uważa go za ważny element drużyny, jednak w ostatnich spotkaniach to Hiszpan gra w środku pola. Oczywiście, często i tak to robił będąć na skrzydle, natomiast wydaje się, że to właśnie jego nagłe zejścia ze skrzydła do środka były elementem pewnego zaskoczenia, które pomagały mu znajdować się w sytuacjach bramkowych. W środku zdaje się, że Pirulo traci niektóre swoje atuty. Jeśli zaś chodzi o Rygaarda – słabsze momenty przeplata lepszymi, z czego też zapewne wynika to, że nie zagrał jeszcze pełnego spotkania w tym sezonie. Mimo tego, wydaje się, że Hiszpan powinien być przesunięty ponownie w ramach domyślnego ustawienia na skrzydło. Uraz leczy wciąż Ricardinho, którego trener w okresie przygotowawczym widział również w tej roli, zatem jego powrót może dać kolejne zmiany w ustawieniu środka pola ŁKS-u.

Lewy skrzydłowy:

Na tej stronie głównie mogliśmy w tym sezonie oglądać Javiego. Pierwsze spotkania nastawiały dość optymistycznie kibiców, jednak z upływem czasu pojawiają się pewne wątpliwości. Tak, jest aktywny na skrzydle, robi na nim dużo zamieszania, a także lubi się wrócić do obrony, powalczyć o futbolówkę i wrócić z nią w okolice pola karnego rywala, jednak brakuje mu konkretów. Miał kilkukrotnie szansę na asystę, a także gola, jednak żadna z tych sytuacji nie została wykorzystana – zarówno jego, jak i kolegów po podaniu Hiszpana. Zastępował go Piotr Gryszkiewicz, który miał pozytywne wejście z GKS-em Jastrzębie, ale później już nie szło mu tak dobrze. Tę sytuację może przełamać „Kelly”, który niedawno otrzymał polski paszport, a co za tym idzie posiada status młodzieżowca. W drugiej połowie meczu z Resovią był jednym z niewielu pozytywnych punktów spotkania, ciesząc swoją szybkością, dynamiką i grą jeden na jednego. Jeśli Javi nie zacznie dokładać konkretów, a Kelechukwu wciąż będzie wyglądał tak dobrze, będzie miał szanse porywalizować z Hiszpanem o skład. Do tego momentu ciężko było dyskutować z trenerem, jeśli chodzi o obsadę lewego skrzydła, ze względu właśnie na alternatywę dla Moreno.

Prawy skrzydłowy:

Pierwszym wyborem jest Pirulo, jeśli nie gra na „10-ce” i jest najlepszym wyborem. Hiszpan ma swoje wady, potrafi być niewidoczny 3/4 meczu i irytować swoim zachowaniem boiskowym, jednak później nagle dokłada bramkę czy asystę i ciężko jest się na niego irytować (jak w meczu ze Skrą, gdzie w 10 minut przy stanie 1:1 dołożył bramkę i asystę). Drugi w kolejce jest Maciej Wolski, który lepiej wygląda wchodząc jako zmiennik, na podmęczonego rywala (bramka ze Skrą), niż od pierwszej minuty, ale na pewno w tej roli jest wartościowym elementem zespołu. Jest również Javi, którego gra niezależnie od strony boiska na której gra, wygląda tak jak opisano to wyżej. Przy wyborze prawoskrzydłowego dużo zależy od obsady lewego skrzydła oraz ofensywnego pomocnika, ze względu na rzeczoną wymienność pozycji u graczy.

Napastnik:

Aktualnie o grę na szpicy w pierwszym składzie rywalizują tylko Stipe Jurić i Piotr Janczukowicz, ze względu na kontuzje Corrala i Ricardinho (choć Brazylijczyk bardziej rozpatrywany jest do gry na „10-ce”). Napastnik rodem z Bałkanów jest podstawowym wyborem trenera i na ten moment można mieć mieszane odczucia względem jego gry. Jak na razie strzelił tylko dwie bramki i choć cieszyły oko widza, to to wrażenie wizualne nie zastąpi kilku kolejnych goli, które Jurić powinien mieć na swoim koncie, a ich nie ma, bo marnował proste sytuacje. Trzeba również oddać mu to, że były spotkania, w których w dużej mierze był odcięty od podań i nie miał wiele okazji do oddania strzału, jednak na tym też polega robota napastnika, aby wykorzystywać je, szczególnie jeśli nie ma się ich wiele. Na plus można mu dać to, że wykonuje sporo pracy poza polem karnym rywali, cofa się po piłkę i bierze udział w rozegraniu, a także fazie defensywnej. Janczukowicz od początku sezonu pokazywał się dobrze po wejściu z ławki, zaliczył asystę drugiego stopnia ze Skrą, wykonując przy tym kawał roboty, a także strzelił bramkę ze Stomilem. Wydawało się, że młody napastnik w końcu się przełamał, ale z Resovią nie poszło mu już tak dobrze. Tej rywalizacji wiele może dać powrót Samu Corrala – jeśli Hiszpan wróci do formy, którą prezentował na początku poprzedniego sezonu i będzie miał wspomnianą dwójkę do rywalizacji, ofensywya ŁKS-u wiele może na tym zyskać.

KONKLUZJE

Obserwując drużynę Kibu Vicuñi przychodzi do głowy myśl, czy ponownie nie gramy tej samej startej płyty, a oczekujemy nowych efektów. Trzeba jednak oddać szkoleniowcowi z Hiszpanii to, że do tej pory nie miał do dyspozycji pełnego, optymalnego składu do realizacji jego założeń taktycznych. Kulejąca defensywa wiele by zyskała na tym, jeśli na murawie zobaczylibyśmy inne nazwiska, które mogą lepiej spełniać te zadania boiskowe. Wymagamy jednak od trenera, aby wybierał zawodników ze względu na formę, a nie historię czy rzeczy pozaboiskowe – ciężko bronić decyzji o konsekwetnym stawianiu na Maksa Rozwandowicza, mając Tosika w dobrej formie, szczególnie, że jak się temu przyjrzeliśmy, brał on udział w większym bądź mniejszym stopniu w wielu straconych bramkach w tym sezonie. Nie skreślamy w tym momencie Vicuñi, jednak są pewne aspekty boiskowe i przedmeczowe, którymi wraz ze sztabem musi się pilnie zająć:

  • Skuteczność pod bramką rywala
  • Kreacja akcji, szybsza gra piłką i częstsze dostarczanie piłek napastnikowi
  • Chaos w defensywie – choć tutaj wiele mogą dać powroty kontuzjowanych zawodników
  • Wybory personalne – Wolski na prawej obronie czy konsekwetne stawianie na Rozwandowicza mimo jego formy do dobrych nie należą
  • Poprawa mentalności piłkarzy

Należy jednak również podkreślić, że można zobaczyć pozytywy wynikające z pracy Hiszpana w ŁKS-ie. Bramki strzelane przez łodzian nie padają z przypadku – widać, że wynikają z pewnych wypracowanych schematów. Na samym początku sezonu moglibyśmy postawić plusik przy pracy nad mentalnością, kiedy Ełkaesiacy odwrócili wynik meczu ze Skrą Częstochowa. Aktualnie w tym aspekcie mamy nadzieję, że uda się przepracować to tak, abyśmy widzieli więcej takich zachowań, aniżeli tych, które widzieliśmy z Resovią. Mówiąc o pozytywach, wydaje się, że wciąż potrzeba czasu – kiedy zawodnicy wypełniają na boisku przedmeczowe założenia, zarówno w ofensywie, jak i defensywie (grając wysokim pressingiem i zabezpieczając wolne strefy), wygląda to optymistycznie. Oczywiście, nie można zapominać o aktualnych rezultach, jednakże nie należy też skreślać tego projektu dopiero po 7 kolejkach sezonu, wiele kolejek pozostało do końca i sytuacja w tabeli może ulec diametralnej zmianie. Optymistycznie można się zaśmiać, że przecież w pamiętnym sezonie 2018/19 po 7 meczach „Rycerze Wiosny” mieli na koncie 3 zwycięstwa, 3 porażki i jeden remis, zatem aktualny bilans jest nawet lepszy. Pozostaje więc trzymać kciuki, że w kolejnych spotkaniach sztabowi uda się jeszcze bardziej wyeksponować nasze zalety, przy jednoczesnym poprawieniu wskazanych przez nas błędów.

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport