Bez celnego strzału… ŁKS Łódź – Korona Kielce 0:0
Wiosenne przywitanie ze Stadionem Króla na pewno nie zostanie dobrze zapamiętane przez kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego. Piłkarze biało-czerwono-białych, mimo grania 30 minut w przewadze jednego zawodnika nie dość, że nie strzelili żadnej bramki, tak nie oddali nawet celnego strzału. Okazja do rehabilitacji już w środę, ze Stomilem Olsztyn.
W składzie desygnowanym przez trenera Kibu Vicuñę na mecz ze „Scyzorami” pojawiło się kilka zmian. Zawieszonego Koprowskiego zastąpił Nacho Monsalve, na lewej stronie obrony wszedł Marciniak za Klimczaka, zaś w środku pola Kuźma i Dominguez zastąpili Tosika oraz Ricardinho.
Już od pierwszych minut obydwa zespoły grały wysoko i intensywnie – zarówno Korona, jak i ŁKS mieli swoje szanse, choć więcej mieli ich łodzianie. Groźne strzały z dystansu oddawali m.in Kuźma oraz Dominguez. Po upłynięciu siedmiu minut gra uspokoiła się, jednak zespołem, który kontrolował piłkę był ŁKS. Biało-czerwono-białym trudno było jednak sforsować defensywę „Koroniarzy” i kolejne groźniejsze sytuacje udawało im się tworzyć po stałych fragmentach gry. Walka toczyła się głównie w środku pola. W 26. minucie najgroźniejszą sytuację miała Korona, kiedy po rzucie rożnym futbolówkę wypiąstkował Kozioł, a piłkę do bramki dobił Szykawka, jednak sędzia odgwizdał tam spalonego. Chwilę później świetną kontrolą piłki popisał się Dąbrowski, który wszedł na połowę rywali i wymienił futbolówkę z Corralem, wchodząc w pole karne i oddając strzał na bramkę.
W 34. minucie kolejny strzał sprzed pola karnego oddał Pirulo, po tym jak dzięki wysokiemu pressingowi ŁKS odzyskał piłkę niedaleko bramki rywala, jednakże sam strzał nie zagroził golkiperowi gości. Do końca pierwszej połowy biało-czerwono-biali nie potrafili sobie wykreować sobie żadnej klarownej sytuacji. Warto jednak odnotować, że „Koroniarze” strzelili także kolejną bramkę, która została anulowana przez sędziego ze względu na faul.
Po powrocie na murawę sytuacja nie zmieniła się. Wciąż kibice zgromadzeni na Stadionie Króla mogli obserwować głównie walkę w środku pola, z której niewiele wynikało. W 59. minucie drugą żółtą kartką został ukarany piłkarz Korony, Mario Zebić. Okazało się to dodatkowym motorem dla ełkaesiaków. Dosłownie chwilę później pierwszą sytuację stworzyli sobie po odbiorze piłki na połowie rywali przez Michała Trąbkę, gdzie akcję z dystansu wykańczał Dominguez, jednak strzał nieznacznie minął poprzeczkę.
„Rycerze Wiosny” grając na osłabionego czerwoną kartką rywala zaczęli grać jeszcze wyżej i bardziej ofensywnie. Dobrze na boisku prezentował się Ricardinho, który zastąpił Michała Trąbkę i błyskawicznie zaczął być motorem napędowym ofensywy biało-czerwono-białych. Wydawało się, że świetną okazję będą mieć ełkaesiacy w 74. minucie, kiedy wychodzili z szybką kontrą, gdzie sam na sam akcję zmarnował Kowalczyk, jednak sędzia odgwizdał tam i tak ofsajd. W 79. minucie groźną sytuację miał Corral, po wrzutce Pirulo, jednak jego strzał trafił w słupek. Chwilę później dobrą sytuację zmarnował Samu Corral, który postanowił oddać strzał z dystansu, zaś ten minął słupek.
ŁKS Łódź – Korona Kielce 0:0 (0:0)
ŁKS Łódź: Marek Kozioł – Mateusz Bąkowicz, Maciej Dąbrowski, Nacho Monsalve, Adam Marciniak – Jan Kuźma (85′ Wolski), Antonio Dominguez (62′ Kowalczyk), Michał Trąbka (65′ Ricardinho) – Pirulo, Piotr Janczukowicz (76′ Moreno), Samu Corral (85′ Jurić)
Korona Kielce: Konrad Forenc – Adrian Danek, Piotr Malarczyk, Mario Zebić, Roberto Corral – Jacek Podgórski (62′ Błanik), Marcin Szpakowski (75′ Seweryński), Dalibor Takáč (90+1′ Petrović), Adam Frączczak (62′ Górski), Grzegorz Szymusik – Jewgenij Szykawka (75′ Amroziński)
Fot. Łukasz Żuchowski