Ponownie zwycięscy! ŁKS – Kutno 98:82
Koszykarze ŁKS-u wrócili na zwycięski szlak! Po dość emocjonującym i momentami wyrównanym spotkaniu z KS Kutno Ełkaesiacy wygrali mecz różnicą 16 punktów.
Już od pierwszej kwarty spotkania widać było kto w sobotę dysponuję lepszą formą. To, że łodzianie szybo narzucili swój rytm gry i w pełni kontrolowali spotkanie zupełnie nie dziwiło. Ełkaesiacy zaczęli budować swoją przewagę śmiałymi akcjami, a koszykarze z Kutna jedynie się im przyglądali. Pięciopunktowa zaliczka wypracowana po pierwszych 10 minutach gry z całą pewnością mogła napawać optymizmem przed dalszymi fazami spotkania.
Wtedy przyszła jednak druga kwarta, w której karta nieco się odwróciła. Biało-czerwono-biali nieco stanęli, oddając inicjatywę swoim rywalom. Wciąż jednak kontrolowali grę, nie ryzykując niepotrzebnych nerwów. Kutnianie w tym czasie rozpędzili się na dobre i odrobili cztery punkty straty, jednak ich sił nie wystarczyło na nic więcej.
Trzecia część gry to ponownie znakomita gra Ełkaesiaków i ich pełna dominacja. Podopieczni trenera Piotra Zycha zaczęli bawić się grą, często punktując przy tym w kuriozalnych wręcz okolicznościach. Wejścia pod kosz w asyście obrony rywali i pewne wykończenie akcji stało się w trzeciej kwarcie normalnością. Z każdą kolejną akcją rozkręcali się Arkadiusz Świt oraz Piotr Keller, którzy tego dnia byli zdecydowanymi liderami zespołu. Efekt? 12 punkty przewagi przed decydującymi dziesięcioma minutami gry.
W czwartej kwarcie Ełkaesiacy dopełnili już wyłącznie dzieła. W dalszym ciągu w dominacji na parkiecie nie przeszkadzała im ani piłka, ani tym bardziej rywale. Popisy świetnej gry prezentowali raz po raz Świt i Keller, a wtórowali im w tym Kacper Dominiak i Jacek Gwardecki. Do zakończenia spotkania było wiadomo już kto dopisze sobie po nim komplet punktów. Bez większych zaskoczeń byli to koszykarze ŁKS-u.
Za tydzień biało-czerwono-biali udadzą się na mecz do Warszawy. Zagrają tam z dziesiątym w ligowej stawce KK AZS UW Warszawa.
ŁKS AZS UŁ SG Łódź – KS Kutno 98:82
(21:16; 19:23; 32:21; 26:22)
fot. Łukasz Żuchowski