Koszykówka

Piotr Zych, trener koszykarzy ŁKS-u: „Wierzę, że kibice nami też się zainteresują”

Pierwsza runda sezonu drugiej ligi koszykarzy w wykonaniu zawodników Łódzkiego Klubu Sportowego zakończyła się z delikatnym niedosytem. Między innymi o podsumowanie rundy, wspomnienia ze starej hali pod stadionem czy etap odbudowy koszykarskiego ŁKS-u zapytaliśmy trenera Piotra Zycha.

Jakby pan podsumowałby tą pierwszą rundę w waszym wykonaniu?
-No jest niedosyt. Mogliśmy wygrać co najmniej trzy mecze więcej. Z drugiej strony jednak wygraliśmy kilka spotkań, których się nie spodziewaliśmy. To jest bardzo młody zespół. Przez to gramy trochę nie równo. Jednak jest ten niedosyt, bo mogliśmy z tej rundy wyciągnąć więcej

W momencie, w którym rozgrywaliście jeszcze swoje mecze w hali na Styrskiej czy już teraz w Zatoce Sportu, to na trybunach widać było trochę ludzi. Czujecie to wsparcie ze strony kibiców?
-Ja powiem tak – tutaj w hali w Zatoce tych ludzi przychodzi już więcej. Nie widzimy jednak takiego zainteresowania ze strony kibiców, którzy gdzieś tam chodzą na piłkę nożną czy siatkówkę. No i to jest dla mnie dość dziwne. Uważam, że jest jakieś tam hasło „ŁKS jest wielosekcyjny”, a powiem szczerze – nie widzimy tego. Jako trener pracowałem tu na każdym poziomie ligowym. Od trzeciej ligi do ekstraklasy i nie widzę tego wsparcia jako trener, który pracował w tym klubie zawsze. Może to się kiedyś zmieni. Może uda się w jakiś sposób od tej strony medialnej dotrzeć do tej grupy, która mogłaby na tę halę przyjść i dopingować naszych koszykarzy. Tym bardziej, że to są praktycznie sami nasi wychowankowie. Oni na pewno by oczekiwali, że to grono kibiców mogłoby być większe.

Z drugiej strony jednak na ostatnim meczy z Dzikami Warszawa wspierała was dość pokaźna grupa uczestników „Wigilii z Kibolem”. Czy ten doping z jednej i drugiej strony hali podziałał na zespół motywująco?
-Na pewno. Przede wszystkim na prośbę Stowarzyszenia Kibiców ten mecz graliśmy w niedzielę, żeby te dzieciaki mogły na niego przyjść. Mam nadzieję, że z tych dzieciaków w przyszłości będą kibice. Nie tylko koszykówki, ale w ogóle klubu. My oczywiście takie inicjatywy wspieramy. Natomiast i tak było dziwnie, bo w naszej hali bardziej było słychać kibiców z Warszawy niż naszych.

Kibice Dzików i tak są chyba ewenementem na skalę ligi? Na trybunach praktycznie nigdy nie widać kibiców gości.
-Oni tam w Warszawie mieli bardzo konkretny projekt. I nakręcają go gdzieś w mediach społecznościowych. I tak naprawdę wystarczyło, żeby przyjechało 10 kibiców z bębnem i trochę pokrzyczało. I jak tu jest atmosfera piknikowa, no to wiadomo, że ich słychać. Czy ewenement? W naszej grupie może i tak. Jednak podejrzewam, że w innych grupach te wędrówki kibiców za drużynami są jeszcze większe.

Jakby miał pan ocenić, to na jakim etapie odbudowy jest teraz sekcja koszykówki męskiej w ŁKS-ie?
-Ja powiem tak – po awansie do ekstraklasy i po spędzeniu tam sezonu sekcja stanęła po prostu na skraju istnienia. Żadne racjonalne przesłanki nie wskazywały w ogóle na to, że ta sekcja może przetrwać. Natomiast nam się udało przez te dwa lata, dzięki współpracy ze Szkołą Gortata, utrzymać tę sekcję. Wywalczyć awans do drugiej ligi własnymi chłopakami. Gramy piąty czy szósty sezon w drugiej lidze. Na pewno poprawiła się sytuacja strukturalna w klubie. Na pewno jesteśmy marką bardziej rozpoznawalną wśród młodzieży. Na pewno, jeżeli chodzi o młodzież, to idzie to w dobrym kierunku. Na całym szczycie tej drabinki powinien być zespół seniorów, ale na to potrzebne są pieniądze. Na dzisiaj inwestujemy jednak przede wszystkim w młodzież.

Jeżeli mówimy już o seniorach i budżecie, to widzi pan oczami wyobraźni ŁKS w tej najwyższej klasie rozgrywkowej?
-To jest bardzo proste – potrzebny jest budżet i tyle. To jest banalne w sporcie. W każdej dyscyplinie. Natomiast w Łodzi nie ma na chwil obecną możliwości, żeby te zespoły z drugiego czy trzeciego szczebla rozgrywkowego były wspierane. Można tylko liczyć na to, że znajdzie się ktoś, jakaś firma. Ale to jest bardzo trudne. Myślę, że prezes Kenig nad tym myśli i pracuje, ale na pewno nie oczekiwałbym tego, co było te sześć, siedem lat temu. Wtedy rok po roku robiliśmy awans, ale w to były zaangażowane ogromne prywatne pieniądze. W sporcie to jest bardzo proste – budżet, a dopiero po ten budujemy.

Jest pan w stanie zachęcić jakoś kibiców do pojawiania się na waszych meczach?
-Oczywiście, chcielibyśmy, żeby kibice przychodzili. Zawsze rozmowa była taka, że nie mieliśmy hali i nie mieliśmy gdzie grać. Słyszeliśmy też, że na Styrską nie będą jeździć. Mamy zawodników, których rodzice działają w Stowarzyszeniu Kibiców.
Teraz mamy piękną halę, w dobrym miejscu Łodzi i uważam, że są warunki, żeby na tą koszykówkę przyjść raz na jakiś czas i pokibicować tym chłopakom. Ja mówię, przeżyłem w tym klubie już wiele lat. Byłem na każdym poziomie ligowej koszykówki. Robiłem awanse na każdy szczebel. Także na mnie nie robi to żadnego wrażenia. Natomiast myślę, że dla tych młodych chłopaków, którzy są wychowankami tego klubu, wychowywali się w tym klubie od początku, byłoby to jakieś ogromne przeżycie. Jednak nigdy nie grali w takich warunkach i sądzę, że dla nich byłoby to coś fajnego i coś, co dałoby im kopa.
Także zapraszam wszystkich kibiców. Teraz jest zima, nie ma ligi piłkarskiej. Jest ładna hala, jest, gdzie usiąść, nie jest daleko. Choć tych meczów w naszej hali nie zostało już zbyt dużo.

A jak wspomina pan mecze w starej hali pod trybuną stadionu przy al. Unii Lubelskiej?
-Jasne, że to była znakomita atmosfera. To była hala, na której się wychowałem jako zawodnik, jako dzieciak. Chodziłem też na mecze koszykarek, koszykarzy. Mam nawet w domu klepkę, którą zabrałem stamtąd podczas rozbiórki. Teraz na ścianie, na pamiątkę, wisi kawałek parkietu.
Na pewno była to specyficzna hala z niesamowitą atmosferą. Tego nie da się porównać właściwie z żadną halą. Kibice siedzieli praktycznie na linii bocznej. Szczególnie w tym okresie, kiedy walczyliśmy o najwyższe cele jak awans do ekstraklasy. To był nasz dom. Warunki były trudne, ale jak przychodziło do meczu, to ta hala po prostu odlatywała.

Kończąc już naszą rozmowę, czego można życzyć wam na drugą rundę sezonu?
-Przede wszystkim zdrowia i tego, żeby omijały nas kontuzje. To jest bardzo ważne. Mamy też inne cele jak Akademickie Mistrzostwa Polski. Chcielibyśmy awansować do play-offów, żeby ten sezon chociaż o jedną rundę przedłużyć.


Fatal error: Uncaught wfWAFStorageFileException: Unable to verify temporary file contents for atomic writing. in /home/platne/serwer15199/public_html/lksfans_nowa/lksfans_nowa/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php:51 Stack trace: #0 /home/platne/serwer15199/public_html/lksfans_nowa/lksfans_nowa/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php(658): wfWAFStorageFile::atomicFilePutContents() #1 [internal function]: wfWAFStorageFile->saveConfig() #2 {main} thrown in /home/platne/serwer15199/public_html/lksfans_nowa/lksfans_nowa/wp-content/plugins/wordfence/vendor/wordfence/wf-waf/src/lib/storage/file.php on line 51

Warning: Unknown: write failed: Disk quota exceeded (122) in Unknown on line 0

Warning: Unknown: Failed to write session data (files). Please verify that the current setting of session.save_path is correct () in Unknown on line 0