Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Wojciech Stawowy: Stworzyliśmy sobie zbyt mało sytuacji bramkowych

Trener Łódzkiego Klubu Sportowego na pomeczowej konferencji prasowej stwierdził, że jego zespół w starciu z Radomiakiem stworzył sobie zbyt mało sytuacji bramkowych, aby wywieść korzystny wynik z Radomia. W drużynie z Łodzi zabrakło także strzałów z dystansu i akcji oskrzydlających. 

– Chcę pogratulować drużynie Radomiaka zwycięstwa. Było to dla nas trudne spotkanie. Praktycznie przez cały mecz drużyna gospodarzy nastawiła się na grę z kontry. Grała głęboko w defensywie. My musieliśmy przez całe spotkanie przebijać się przez ten dobrze zwarty blok defensywny. Nie robiliśmy tego dobrze. Za mało było akcji oskrzydlających z naszej strony i dośrodkowań. A przede wszystkim uderzeń z dystansu. Przy tak szczelnie grającej obronie tych rozwiązań trzeba było szukać zdecydowanie więcej. Drużyna gospodarzy nastawiła się na kontratak i te kontry były groźne, choć nie przynosiły one sytuacji bramkowych, po za tą w drugiej połowie, gdzie piłka trafiła w poprzeczkę. No i ten rzut karny. To była konsekwencja w grze i konsekwencja w obranej taktyce na dzisiejsze spotkanie. To przyniosło dziś rywalowi sukces i trzy punkty – powiedział trener na pomeczowej konferencji.

– Uważam, że po przerwie graliśmy bardzo podobnie jak w pierwszej połowie. Cały czas byliśmy w ataku pozycyjnym. Drużyna gospodarzy nisko broniła. Przede wszystkim zabrakło strzałów i akcji oskrzydlających, aby tą obronę rozerwać. Z każdą minutą ta nasza gra nie przynosiła efektów, w postaci sytuacji bramkowych. To było takie usypianie się w swojej grze. Do skuteczności nie można mieć zastrzeżeń, bo sytuacji bramkowych stworzyliśmy sobie bardzo mało. Bardzo mało było uderzeń i tych sytuacji, które można zamienić na bramkę. Można mieć uwagi do tego jak rozgrywaliśmy piłkę przy szczelnie broniącym rywalu – zakończył.

Trener Stawowy dodał również, że zmiana Adriana Klimczaka na Macieja Wolskiego w przerwie spotkania, była spowodowana żółtą kartką, którą otrzymał ten pierwszy już na początku spotkania.

Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport