Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Kazimierz Moskal: Druga połowa w dużej mierze do zapomnienia

Kazimierz Moskal po meczu ze Skrą Częstochowa stwierdził, że takimi spotkaniami nie robi się awansu, ale promocję do wyższej ligi można sobie mocno zagmatwać. Trener przede wszystkim był zadowolony z trzech punktów.

– Przede wszystkim jestem zadowolony z trzech punktów. Przyjechaliśmy tutaj wiedząc, że to będzie trudny pojedynek, ale cel był jeden – zdobycie trzech punktów i to osiągnęliśmy. Jeśli chodzi o grę to druga połowa w dużej mierze do zapomnienia w naszym wykonaniu, ale spodziewaliśmy się trudnego meczu i w sytuacji kiedy prowadziliśmy do przerwy 2:0, trudno było oczekiwać, że Skra nie będzie szukała swoich szans. Nie mieli nic do stracenia. Byli przed tym meczem na ostatniej pozycji i różnica czy przegrać 3:0 czy próbować wyciągnąć ten wynik na korzystniejszy to chyba nie było wątpliwości jakie będą założenia. Cieszę się też, że mogliśmy poczuć presję naszych kibiców przy wyniku 2:1. Widać, że ta presja jest mocna i rozmawialiśmy z zawodnikami, że muszą się do tego przyzwyczaić. Pomimo głosów niezadowolenia, po ostatnim gwizdku kibice też mogą docenić te trzy punkty. Takimi meczami nie robi się awansu, ale w takich meczach ten awans można sobie mocno zagmatwać. Jestem zadowolony z wyniku, a co do gry to graliśmy pięknie tydzień temu. Skra dzisiaj mocniej napsuła nam krwi niż GKS Tychy – stwierdził 56-latek.

Styl gry ełkaesiaków nie był w niedzielę dobry, ale takie rzeczy w piłce się zdarzają. Łodzianie przegrali kilka spotkań, grając ładnie w piłkę, a Skrę pokonali pomimo bardzo słabej drugiej połowy gry. Kazimierz Moskal uważa, że częstochowianie napsują jeszcze krwi wielu zespołom w Fortuna 1. lidze i mają szansę na utrzymanie. 

Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty. Straciliśmy punkty w Chojnicach, straciliśmy ze Stalą Rzeszów, choć przebieg tych spotkań zupełnie inaczej wyglądał. Nie ma co się tutaj nad tym rozwodzić. Po pierwszej połowie wielu ludzi spodziewało się, że skończy się tak jak w Katowicach, ale niestety czasami okoliczności i sposób gry przeciwnika są takie, że trzeba cieszyć się z tego co ma się w garści. Myślę, że nie w tym rzecz, że zlekceważyliśmy Skrę, ale podświadomie tak czasami się dzieje, że prowadząc 2:0 to myśli się o tym, żeby bardziej się zabezpieczyć, niż otworzyć. To na pewno zespół przeciwnika potrafił wykorzystać grając tak bezpośrednio. Ten obraz gry był jaki był, ale nie mamy się czego wstydzić. Przeciwko nam grało 11 zawodników, którzy chcą dalej grać w tej lidze. Mają ambicje i jestem przekonany, że wielu rywalom jeszcze punkty odbiorą. Myślę, że Skra ma szansę na utrzymanie. Nie spodziewałem się, że w drugiej połowie Skra stanie i będzie się bronić. Przegrywali 2:0 i nie mieli kompletnie nic do stracenia. Mogli przegrać 3:0 lub 4:0, ale równie dobrze mogli doprowadzić do tego, że mecz skończyłby się remisem. Przebieg tego meczu mnie dziwi, ale oczywiście mam żal do tego, że nie utrzymaliśmy tego naszego poziomu z pierwszej połowy. Nie tylko na takim poziomie takie sytuacje się dzieją. Nawet czasami przy wyniku 3:0 nie można być pewnym zwycięstwa. 

Bartosz Szeliga ostatnio ma bardzo dobry czas. W końcówce rundy jesiennej 30-latek został przesunięty na skrzydło i wywiązuje się ze swoich obowiązków świetnie. W Bełchatowie zdobył jedną z bramek i jego występ docenił trener Moskal. 

– Bartek Szeliga już w poprzednich meczach strzelał bramki. Strzelił z Arką Gdynia i GKS-em Katowice. Myślę, że ten manewr z przesunięciem go wyżej, wypalił jak najbardziej na plus. Cieszy mnie to, że nie tylko strzela bramki, ale dochodzi do wielu sytuacji. Nic tylko się cieszyć – powiedział szkoleniowiec biało-czerwono-białych.

Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport