Janusz Dziedzic: Priorytetem jest utrzymanie pozycji w tabeli
Janusz Dziedzic był gościem programu o Fortuna 1. lidze, na kanale Meczyki.pl. Dyrektor sportowy ŁKS odpowiedział na wiele pytań, związanych z najbliższymi spotkaniami biało-czerwono-białych, oraz także o sprawach transferowych.
Przed ełkaesiakami teraz spotkanie na szczycie z Wisłą Kraków. Ewentualna wygrana może przybliżyć ŁKS do awansu do Ekstraklasy. Dla Dziedzica priorytetem jest teraz utrzymanie pozycji na której znajduje się zespół.
– Priorytetem jest dla nas utrzymanie pozycji w tabeli i tego czego zespół sobie wypracował w tym sezonie. Mamy troszeczkę swoich problemów jeśli chodzi o przygotowania. Kilku naszych zawodników miało problemy zdrowotne i to na pewno jest coś, co nam nie pozwala ten nasz poziom ustabilizować. Chcemy żeby te mecze były bardziej płynne, tak jak było w końcówce poprzedniej rundy. Ta liga jest bardzo wyrównana i w każdym meczu trzeba się mocno napocić, żeby te trzy punkty zdobyć. Spójrzmy na mecze naszych rywali do awansu, że ta droga jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, też nie jest usłana różami. Mecz w Sosnowcu to potwierdził. Graliśmy bez kilku ważnych zawodników, ale to nie powinno być dla nas wytłumaczenie. Mamy na tyle solidny i mocny zespół, że mimo tych absencji, powinniśmy te punkty z Sosnowca przywieźć i na to liczyliśmy – powiedział dyrektor sportowy ŁKS.
Wisła Kraków wygrała dziewięć spotkań wiosną i punktuje najlepiej w całej lidze. Jednak Biała Gwiazda oblała dwa testy z drużynami z czołówki, przegrywając z Puszczą i z Ruchem. Janusz Dziedzic uważa, że jeśli zespół zagra dobry mecz to ŁKS będzie w stanie powstrzymać krakowian.
– Żeby powstrzymać Wisłę, musi być dobra gra całego zespołu. Na pytanie jak powstrzymać Wisłę, dwie kolejki temu odpowiedział Ruch Chorzów, więc my swoją receptę i plan na ten mecz mamy. Wisła to dobry zespół i w tej rundzie prezentuje się kapitalnie. Wierzę, że mamy na tyle instrumentów w swoim zespole i jakości, że jesteśmy w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mamy inny plan niż Ruch, bo jesteśmy innym zespołem. Nie będziemy czekali na rozwój wydarzeń, będziemy chcieli grać swoją piłkę, na swoich warunkach. Chcemy aby finalnie kibice w Łodzi mieli sporo radości, a my po meczu dopisane kolejne punkty. Bierzemy sprawy w swoje ręce, pomimo tego, że wszyscy już na nas na ten awans skazali. Wszystko trzeba sobie wywalczyć na boisku. Wierzę, że te ostatnie mecze będą dla nas z happy’endem i ŁKS wkrótce będzie mógł się cieszyć, ale to samo się nie zrobi.
– Właściciel jest blisko zespołu. Jest zaangażowany i cały czas na bieżąco stara się w tym uczestniczyć. Często ma wspólny jogging z trenerem Moskalem. Właściciel też bezpośrednio z trenerem, o pewnych rzeczach dyskutuje. Z tego co zauważyłem i z tego co obserwuję po właścicielu, to prawdopodobnie jest tak, że chciałby mieć więcej wpływu na to co się dzieje w klubie. Biorąc pod uwagę dwa poprzednie lata, więc stąd jego większe zaangażowanie, bo nie chce pewnie wypuścić z ręki tego co na ten moment ŁKS ma – tłumaczy Dziedzic.
Na koniec rozmowy, Janusz Dziedzic został zapytany o sprawy transferowe. Klub prowadzi rozmowy z nowymi zawodnikami, ale na razie do opinii publicznej, nie zostały podane żadne konkrety.
– Nie ukrywam, że rozmawiamy z zawodnikami. Penetrujemy rynki, które nas interesują pod kątem potencjalnego profilu, który by się przydał do naszego zespołu, ale też pod kątem możliwości, które na ten moment ma ŁKS. To jest też czynnik, który dla nas jest bardzo istotny. Wierzę, że finalnie będziemy w stanie tą rywalizację w zespole podnieść i uda się w przyszłości pozyskać kogoś kto będzie dla tego zespołu wartościowy. Mamy taką filozofię, że jeśli byłby ktoś interesujący i byłby to Polak, to jesteśmy zdecydowanie za tym. Rozmawiamy, drążymy i negocjujemy, zobaczymy co z tego wyniknie – zakończył.
Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport