Bartosz Szeliga: Byliśmy konsekwetni, a cierpliwość nam się opłaciła
Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego wygrali z Sandecją Nowy Sącz, dzięki bramce strzelonej w ostatnich chwilach spotkania. Przed kamerami ŁKS TV stanął Bartosz Szeliga, były zawodnik „Sączersów”, który opowiedział o swoich emocjach związanych z tym zwycięstwem, a także o wyrwaniu trzech punktów w końcówce meczu.
O zwycięstwie ze swoim dawnym klubem:
– Zawsze zwycięstwo z drużyną gdzie się dorastało smakuje, jeszcze po takim thrillerze w 90. minucie. Naprawdę smakuje, wywalczone 3 punkty, cieszę się podwójnie.
O rozgrywaniu wyjazdowego spotkania u siebie:
– Coś w tym jest, że na wyjazdach radzimy sobie lepiej niż u siebie. Trenerzy wprowadzili taką małą zmianę w treningach, przed meczem trenowaliśmy jak na wyjeździe. Pół żartem, pół serio, może to zadziałało, kto wie. Fajnie, bo byliśmy konsekwentni w swoich działaniach, pomimo tego, że Sandecja dobrze się broniła. My chcieliśmy stawiać swoje warunki, próbowaliśmy tę grę otwierać, no i ta cierpliwość się przydała, bo w 90. minucie strzelamy bramkę i zgarniamy 3 punkty.
O wywalczeniu zwycięstwa w końcówce meczu:
– I o to chodzi, lubimy zaskakiwać. Teraz można powiedzieć, że do 90. minuty wszyscy mówiliby, że ŁKS po raz kolejny nie dał rady, a tutaj taki, można powiedzieć, psikus z naszej strony. Cieszę się, że wszyscy z nas i ci co weszli i ci co grali od początku, dali naprawdę maksa, zostawili serce na boisku. Cieszymy się, bo w piątek już kolejny mecz, kolejny u siebie, więc z niecierpliwością czekamy. Dzisiaj jest czas na świętowanie zwycięstwa, ale już myślimy o piątkowym spotkaniu.
O tym czy pojawiło się zwątpienie przed strzeleniem bramki:
– Zawsze gdzieś takie myśli przechodzą przez głowę. To nie jest tak, że non stop 90 minut myślisz o tym, że na pewno wygrasz. Są momenty zwątpienia, ale sztuką jest trwać w tym i powiedzieć samemu do siebie, że odniesiemy dzisiaj zwycięstwo, zrobię wszystko, dołożę, zrobię jeszcze jeden sprint, jeszcze jeden wślizg, żeby odzyskać piłkę. No i to poświęcenie nam się opłaciło na sam koniec i świętujemy dzisiaj zdobycie 3 punktów.
O wpływie czwartkowego zwycięstwa w Pucharze Polski na niedzielny mecz:
– Byliśmy innym zespołem dzisiaj. Co prawda były momenty, że oddaliśmy pole Sandecji, ale taka jest piłka, nie zawsze będziemy mieć w 100% piłkę przy nodze. Też uczymy się, kolokwialnie mówiąc, cierpieć na boisku, bo to też jest ważne, żeby potem wyjść z kontratakiem i strzelić bramkę. Taka jest nasza liga i tak też musimy podchodzić do naszych spotkań. Graliśmy z Cracovią, gdzie większość czasu to oni posiadali piłkę i nie strzelili nam bramki. Nie ma się czego obawiać, że ta taktyka czasami jest zmienna i tak trzeba być elastycznym na boisku.
Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport