Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Wojciech Stawowy: Musimy więcej pracować nad sferą mentalną

Trener Łódzkiego Klubu Sportowego na konferencji prasowej po meczu z Arką Gdynia zganił swój zespół za fatalną pierwszą połowę oraz pochwalił za walkę do końca w drugiej części spotkania. Zdaniem Wojciecha Stawowego najwięcej problemów ełkaesiacy mają w sferze mentalnej.

Był to mecz dwóch drużyn, które żegnają się z Ekstraklasą i mógł się podobać kibicom. Spotkanie było prowadzone w żywym, dobrym tempie i wpadały bramki, więc było to co kibice lubią najbardziej. Niestety przegraliśmy to spotkanie znów przez pierwsze 45 minut i znów po prostych błędach, które nie mogą się przytrafiać zawodnikom na takim poziomie. Drużynę mogę pochwalić w dzisiejszym meczu tylko za to, że w drugiej połowie walczyła do końca, pomimo tego, że do przerwy przegrywaliśmy 0:3. Drużyna zareagowała właściwie i dużo zrobiły zmiany. W drugiej połowie mieliśmy więcej lepszych momentów niż w pierwszych 45 minutach. Gdybym powiedział, że zasłużyliśmy dzisiaj na wywiezienie punktów to byłoby to na wyrost. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu zła. Brakuje nam koncentracji i gramy do pierwszej straconej bramki. Potem wszystko się w naszej koncepcji burzy. Potrzebna jest przerwa i kilka instrukcji, aby to wszystko wróciło na właściwe tory. To tak nie może wyglądać. Musimy mecze grać od początku tak jak to dzisiejsze drugie 45 minut. Wtedy możemy mieć nadzieję i liczyć na to, że będziemy mecze wygrywać. Będziemy nad tym pracować, aby ten element w naszej grze zmienić – podsumował mecz trener Stawowy.

– Po takim sezonie jaki ma ŁKS ciężko jest zawodników podnieść. To nie jest pierwsza porażka. Gdzieś za nami ten pech się ciągnie. Proszę sobie przypomnieć przy stanie 1:0 kiedy Pirulo uderza praktycznie tak samo jak zawodnik Arki. Tylko, że zawodnik Arki zdobył z tego gola, a Pirulo miał mało szczęścia i trafił w nogi bramkarza. Mogło to odmienić ten mecz. Kolejna sytuacja gdzie Maksiu Rozwandowicz staje się jednym z obrońców Arki Gdynia i wybija piłkę, która zmierza do bramki. To są takie sytuacje, że jakby to szczęście chciało się odwrócić w naszą stronę to pewnie wyglądałoby to troszeczkę inaczej. Problemem jest sfera mentalna nad którą mocno pracujemy. Widzę małe światełko, bo kiedy przegrywa się w meczu 3:0, a potem doprowadza się do stanu 3:2 i ma się szansę na remis to pokazuje, że ta drużyna potrafi zareagować. W mojej ocenie potrzeba po prostu czasu i większej pracy z mojej strony i piłkarzy. 

Drużynie nie można odmówić ambicji, chęci gry i tego, że się nie stara. Trzeba mocniej popracować nad tym, aby drużyna na nową zaczęła w siebie wierzyć. Bardzo w takiej pracy pomagają zwycięstwa i cierpliwie będziemy na nie czekać jeszcze w tym sezonie. W przyszłym sezonie zwycięstwa to będzie nas bezwzględny obowiązek. Bez zwycięstw nie będziemy mogli marzyć o tym, żeby włączyć się do walki o powrót do Ekstraklasy. 

Trener zabrał także głos na temat przedwczesnego zejścia z boiska Samu Corrala:Czasami są takie sytuacje przed meczem, że zawodnik ma problemy żołądkowe. Takie rzeczy się zdarzają. Stąd jego nieobecność od pierwszej minuty. Gdy mieliśmy trudną sytuację po pierwszej połowie zdecydowaliśmy, że Samu wejdzie na boisko. Niestety na tyle źle się poczuł, że musiał wcześniej zejść z boiska. Chcę także pochwalić Sekulskiego, który wszedł za niego. Nasi napastnicy zrobili to co powinni. Oboje strzelili bramki i gdyby Kuba Wróbel zrobił to samo co do napastnika należy to byłoby 3:3 – zakończył Wojciech Stawowy.

Foto: Artur Kraszewski