Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Rywal pod lupą: Podbeskidzie Bielsko-Biała

Ełkaesiacy wieczorem zagrają z rywalem, który również może powiedzieć, że nie zaliczył dobrego wejścia w 2022 rok. Mowa tu o Podbeskidziu Bielsko-Biała, które wciąż walczy o pierwsze wiosenne zwycięstwo. W naszej stałej rubryce przedstawiamy sylwetkę „Górali”.

Wysokie oczekiwania, słaba wiosna

Górale” po spadku z Ekstraklasy od początku mieli cel, aby jak najszybciej powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Początek sezonu nie był w ich wykonaniu najlepszy, ale później zaczęli stopniowo poprawiać swoją sytuację w tabeli i włączyć się do walki o miejsce w barażach. Podbeskidzie jesienią prezentowało dość nierówną formę – potrafili wygrać z ŁKS-em, Chrobrym czy Widzewem, ale też tracić punkty z GKS-em Katowice. Problemy były także w rywalizacji z pozostałymi zespołami z grupy walczącej o awans bezpośredni bądź miejsce w barażach – poza wspomnianymi trzema wygranymi pojedynkami, reszta z nich kończyła się najczęściej porażką.

Prawdziwy horror dla kibiców z Bielska-Białej zaczął się dopiero wiosną – bielszczanie rozegrali cztery spotkania, z czego trzy były z niżej notowanymi rywalami, a jedno z GKS-em Tychy. Bilans tych pojedynków? Trzy remisy i bolesna porażka z Puszczą Niepołomice – w tym czasie udało im się strzelić trzy bramki, zaś stracili ich pięć (choć cztery z nich w jednym meczu z niepołomiczanami). Duet trenerów Piotr Jawny i Marcin Dymkowski ma przed sobą nie lada orzech do zgryzienia, patrząc na aktualną pozycję „Górali” w tabeli.

Transfer z Ligi Konferencji Europy

Działacze klubu z Bielska-Białej zimą postanowili wzmocnić jeszcze defensywę swojego zespołu. Do dwójki doświadczonych golkiperów, Martina Polačka i Michala Peškovicia dołączył ściągnięty z Flory Tallin Matvei Igonen. Estończyk był podstawowym bramkarzem w swoim poprzednim zespole – z Florą zdobył mistrzostwo kraju, a także grał w europejskich pucharach, gdzie udało im się dostać do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Ponadto, dwunastokrotnie wystąpił w barwach reprezentacji Estonii. CV Igonena, jak na zaplecze Ekstraklasy wygląda zdecydowanie imponująco – co prawda w I Lidze musiał już pięciokrotnie wyciągać piłkę z siatki, jednak udało mu się dwukrotnie zachować czyste konto.

Nie tylko Igonena „Górale” zimą „upolowali” na rynku transferowym. W defensywie pojawił się jeszcze jeden ciekawy zawodnik – mowa Jeppe Simonsenie, prawym obrońcy ściągniętym z duńskiego Sønderjysk Elitesport. W barwach tego zespołu rozegrał w tym sezonie 13 spotkań w Superligaen, w trakcie których zanotował jedną bramkę oraz asystę. W środku pola także pojawiło się uzupełnienie składu. Z GKS-u Tychy ściągnięto 18-letniego Marcela Misztala, który pełni w Podbeskidziu rolę rezerwowego. Drugim z nowych zawodników w tej formacji jest Emre Celtik, wychowanek znanego w Turcji ze swojej akademii Altinordu FK. 18-latek przeniósł się do Bielska-Białej z holenderskiej Fortuny Sittard.

Postanowiono także wywietrzyć nieco szatnię. Mowa tu przede wszystkim o sprzedaży Marko Roginicia do GKS-u Katowice. Chorwatowi często zdarzało się być w tym sezonie rezerwowym – udało mu się w barwach Podbeskidzia strzelić jesienią dwie bramki. Poza nim odeszli niemieszczący się w składzie Costa Nhamoinesu Konrad Sieracki.

fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Zacięta strzelba

Symbolem wiosennych problemów Podbeskidzia jest forma Kamila Bilińskiego. Napastnik, który w tym sezonie zanotował 15 bramek oraz 4 asysty, wiosną jest cieniem samego siebie. Jego jedyne trafienie do bramki w meczu o punkty w 2022 roku było dobitką po nietrafionym rzucie karnym ze Skrą Częstochowa. Na doświadczonym Polaku dotychczas ciążyła główna odpowiedzialność za strzelanie goli w zespole „Górali„. Drugi najlepszy po nim strzelec to Giorgi Merebashvili, który na swoim koncie ma cztery bramki (w tym jedną strzeloną wiosną z Puszczą) i cztery asysty oraz Joan Roman, który może pochwalić się identycznym bilansem. Podium zamyka Mathieu Scalet, który zaliczył trzy trafienia oraz dwa ostatnie podania.

Choć bramki w tym sezonie strzeliło dla Podbeskidzia jedenastu zawodników, tak nie ma wątpliwości, że bez goli Bilińskiego ofensywa „Górali” traci większość swojej mocy.

Fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport