Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Plusy i minusy po meczu z Puszczą Niepołomice

Styl pozostawiał wiele do życzenia, ale ostatecznie udało się ełkaesiakom sięgnąć po komplet punktów, w spotkaniu z Puszczą Niepołomice. Tradycyjnie jak po każdym meczu zapraszamy do zapoznania się z naszymi „Plusami i minusami”, dotyczącymi gry łodzian.

Plusy:

+ trzy punkty

Zwycięstwo z Puszczą nie przyszło łatwo podopiecznym Kibu Vicuñi. Gracze ŁKS długo nie potrafili sforsować dobrze dysponowanej defensywy gospodarzy. Udało się to ostatecznie dopiero w 77. minucie, kiedy to Ivan Hladik pokonał własnego bramkarza. Dla ełkaesiaków najważniejsze jest to, że udało się zdobyć komplet punktów. Stylu w grze drużyny hiszpańskiego trenera będziemy oczekiwać później, ale obecnie najważniejsze jest regularne punktowanie. Ile to już razy chwaliliśmy ŁKS za styl, a to nie przynosiło efektów, w postaci punktów? Teraz sytuacja się odwróciła i należy szanować te trzy oczka, bo Niepołomice to trudny teren i nie jeden faworyt pogubi tam punkty.

+ zmiany

Po raz kolejny w tym sezonie trzeba pochwalić zmienników, którzy dali zespołowi pozytywny impuls i mieli ogromny wpływ na to, że ŁKS wrócił do Łodzi, z kompletem punktów. Adrian Klimczak po raz pierwszy zagrał w tym sezonie i pokazał, że nadal jest ważnym zawodnikiem w zespole. Podobnie było z Piotrem Gryszkiewiczem, który zaliczy to spotkanie do udanych. Bardzo dobry i równy poziom prezentuje Jakub Tosik. Doświadczony pomocnik nie popełnia głupich błędów, jakie przytrafiały mu się w poprzednim sezonie i coraz mocniej puka do bram pierwszego składu „Rycerzy Wiosny”. Do gry Piotra Janczukowicza też nie można się przyczepić.

+ pierwsze czyste konto

Łodzianie w piątek zagrali po raz pierwszy na „zero z tyłu”. Gra obronna jednak pozostawiała wiele do życzenia, ale Markowi Koziołowi udało się utrzymać koncentrację do ostatniego gwizdka i może cieszyć się z pierwszego czystego konta, w biało-czerwono-białych barwach. Były bramkarz Korony Kielce miał sporo szczęścia, bo piłkarze Puszczy często pudłowali, ale gdy przyszło mu interweniować to spisywał się bez zarzutu.

Minusy:

⛔ kontuzje stoperów

Nie tak wyobrażał sobie początek swojej przygody z ŁKS-em, Nacho Monsalve. Stoper z Hiszpanii już w 9. minucie gry został zmieniony przez Bartosza Szeligę. Wychowanek Atletico Madryt nabawił się kontuzji, która może go wykluczyć z gry na jakiś czas. Bezpośrednio po spotkaniu miał problemu z poruszaniem się o własnych siłach. To już drugi uraz obrońcy, od momentu podpisania kontraktu z łódzkim klubem – wcześniej miał uraz mięśniowy, przez który stracił sporą część okresu przygotowawczego. Lepiej za to wygląda sytuacja Macieja Dąbrowskiego. Drugi ze stoperów też przedwcześnie musiał zejść z placu gry, ale to dlatego, że sztab szkoleniowy nie zmierzał ryzykować jego zdrowia, gdy ten poczuł ból w nodze. Zdaniem Kibu Vicuñi, „Dąbek” ma być gotowy na mecz z GKS-em Jastrzębie.

⛔ zmarnowane sytuacje

ŁKS zdecydowanie wcześniej powinien wyjść na prowadzenie i mieć ten mecz pod kontrolą. W pierwszej połowie świetnej okazji na zdobycie debiutanckiej bramki, nie wykorzystał Bartosz Szeliga. W drugiej odsłonie zawiódł Stipe Jurić. Chorwat z bośniackim paszportem miał dwie doskonałe sytuacje, ale najpierw spudłował po uderzeniu piłki głową, a kilka minut później, próbował nogą, ale też nie trafił w światło bramki.

⛔ nieudany eksperyment z Pirulo na „dziesiątce”

Pirulo w meczu z Puszczą, dostał szansę od pierwszej minuty na pozycji numer dziesięć i nie zaliczy tego występu do udanych. Widać było, że Hiszpan męczył się na boisku i dużo lepiej wyglądał w drugiej połowie, kiedy to wrócił na swoją nominalną pozycję – czyli prawe skrzydło. Tydzień temu w starciu ze Skrą radził sobie dużo lepiej, w środku pola, ale obstawiamy, że na kolejny mecz z GKS-em Jastrzębie zagra na boku.

⛔ styl

Delikatnie mówiąc – widzieliśmy ładniejsze wygrane ełkaesiaków w ostatnich miesiącach. Łodzianie wyrwali te trzy punkty, zespołowi z Niepołomic, w mało przekonującym stylu – choć trzeba ich pochwalić, że finalnie zdołali wygrać mecz. To spotkanie było bardzo podobne do tych, które ŁKS rozgrywał za kadencji Ireneusza Mamrota. Gra się nie kleiła, brak pomysłu na rozegranie akcji i bardzo dużo niecelnych dośrodkowań. Sporo rzeczy jest do poprawy po tym spotkaniu. Liczymy na wyciągnięcie wniosków już w środę.

Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport