Fortuna 1. LigaPiłka NożnaTransfery

Piłkarz, kibic, ełkaesiak. Sylwetka Bartosza Biela

Pierwszym letnim transferem, który potwierdził ŁKS został skrzydłowy, Bartosz Biel. W naszej stałej rubryce przedstawiamy sylwetkę 28-latka, choć tego zawodnika znają wszyscy sympatycy biało-czerwono-białych. O nowym graczu „Rycerzy Wiosny” porozmawialiśmy z byłym trenerem Bartka z Bełchatowa i Tychów, Kacprem Jędrychowskim.

Kibic ŁKS i kilka lat spędzonych w Łodzi

Nie od dziś wiadomo, że Biel jest kibicem Łódzkiego Klubu Sportowego. Sympatię do biało-czerwono-białych barw okazywał bardzo często – m.in. podczas jednego ze spotkań z Widzewem, kiedy to po zdobyciu gola pokazał do kamery charakterystyczny znak klubu z alei Unii.

  • Od małego byłem kibicem Górnika Wałbrzych, Górnik trzymał sztamę z ŁKS-em. Wychowany byłem w taki sposób, żeby być lojalnym, potem to się umocniło, gdy grałem w Łodzi i w Bełchatowie. Nie żałuję tego. W Łodzi spędziłem dużo czasu i pozytywnie to wspominam. Często wracam wspomnieniami do tego czasu, gdy byłem zawodnikiem SMS-u i ŁKS-u. W ŁKS-ie spędziłem tylko kilka miesięcy, bo wiemy jak ta przygoda się skończyła. Bardzo żałuję, że tak to się potoczyło, bo jako młody chłopak dostałem wtedy szansę gry w I lidze. Miałem status młodzieżowca i w trzech meczach grałem wszystko – od deski do deski. Mogę tylko żałować i gdybać co by było gdyby ŁKS wtedy troszkę lepiej stał organizacyjnie i finansowo. Jestem raczej spokojnym kibicem. Nie wychodzę zazwyczaj przed szereg i nie afiszuje się z moimi poglądami kibicowskimi ani politycznymi. Chodziłem na mecze ŁKS, ale tak bardziej spokojnie – mówił pomocnik w wywiadzie z Kubą Olkiewiczem dla portalu Weszło!

Pierwsze podejście w ŁKS-ie

Biel ma na swoim koncie trzy oficjalne występy w koszulce z przeplatanką na piersi. Do klubu z alei Unii Lubelskiej trafił w sezonie 2012/13, kiedy ŁKS był na skraju upadku i chwilę później wycofał się z rozgrywek I ligi. Wówczas jako niespełna 19-latek wystąpił w spotkaniach z GKS-em Katowice, Stomilem Olsztyn i Olimpią Grudziądz.

  • Miałem szczęście, że SMS wówczas zaczął współpracę z ŁKS-em i całą grupą trafiliśmy do I ligi, z gwarancją, że to na nas będzie się opierał skład wiosną. Jako młodzieżowiec wyglądałem nieźle, trzy mecze zagrałem od deski do deski, nie miałem wówczas raczej konkurenta, więc pewnie zagrałbym całą rundę, nabił minuty, może pojawiłyby się jakieś liczby. Ale po trzech meczach klub się rozpadł, musiałem wrócić do Tura, na dół II ligi, powołania pojawiały się coraz rzadziej, kontrakt z SMS-em był nadal ważny i zamiast wejścia na ten najwyższy poziom, moja przygoda trochę przystopowała.

Epizody w młodzieżowej reprezentacji Polski

Skrzydłowy rozegrał 10 spotkań w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Biel jako zawodnik SMS-u Łódź i Tura Turek, był powoływany do kadr U-16, U-17 oraz U-19. Grając dla tej ostatniej reprezentacji, zdobył swojego jedynego gola z orzełkiem na piersi – w starciu towarzyskim ze Słowenią. Jako młodzieżowy reprezentant Polski dzielił szatnię m.in z Piotrem Zielińskim, Tomaszem Kędziorą czy Karolem Linettym, a także mierzył się z kilkoma graczami światowego formatu, którzy później reprezentowali swoje kraje w seniorskim szczeblu – m.in. Raheemem Sterlingiem (Manchester City), Jordanem Pickfordem (Everton), Nathanem Redmondem (Southampton), Ludwikiem Augustinssonem (Sevilla), Nathanem Ake (Manchester City) czy Terencem Kongolo (Fulham).

Szukanie stabilizacji

Pomocnik po odejściu z SMS-u Łódź, nigdy w żadnych klubie nie grał dłużej niż dwa sezony. Po odejściu z Tura Turek, Biel szukał swojego miejsca na ziemi, w Niepołomicach, Suwałkach, Zambrowie, Kołobrzegu i Bytowie. Grywał głównie w I lidze, ale w sezonie 2016/17 występował na niższym szczeblu rozgrywkowym.

Biel w ciągu sześciu sezonów (od 2012 do 2018) trafiał tylko sześciokrotnie do bramki rywali i nie potrafił ustabilizować swojej formy. Ale jak się okazuje, to co najlepsze miało dopiero nadejść…

Dwa sportowo udane sezony w Bełchatowie

Bartek spędził w Bełchatowie dwa lata. W tym czasie pokazał się z bardzo dobrej strony, choć przygodę z GKS-em nie może zaliczyć do końca do udanych – choć nie ze względów sportowych. W pierwszym sezonie w zespole „Brunatnych” Biel zdobył 7 bramek w II lidze i miał bardzo duży wpływ na awans drużyny na zaplecze Ekstraklasy. Giekaesiakom udało się utrzymać po trudnej kampanii, a w trakcie jej trwania, skrzydłowy potwierdził swój talent, czego dowodem było 9 goli i 3 asysty.

Niestety ciekawą sportową przygodę w Bełchatowie, przykrywała fatalna kondycja finansowa GKS-u. Co rusz pojawiały się informację, że bełchatowianie mogą nie do kończyć sezonu, ale udawało się z miesiąca na miesiąc ciągnąć ten wózek. Piłkarze długo nie dostawali wynagrodzeń, co często ich frustrowało – a tak wspominał te czasy, Bartosz Biel w rozmowie z Weszło.

  • Nie chcę nikogo obwiniać, nie chcę na nikim wieszać psów. Tutaj tak naprawdę nie ma jednego winnego, długi ciągnęły się latami, niby ostatnio coś się poprawiło pod kątem ograniczania wydatków, ale znowu nie wykorzystano szansy, by sprowadzić do klubu sponsora strategicznego, niezależnie czy byłoby to PGE, czy jakiś inny podmiot. Wina rozkłada się po równo, natomiast moim zdaniem przeoczyliśmy przede wszystkim ten czas po awansie, gdy atmosfera wokół klubu była wyśmienita. My jako zawodnicy zrobiliśmy wszystko, może nawet zagraliśmy ponad stan. Ten sezon nie jest przecież pierwszym sezonem, w którym mamy problemy finansowe. Oczywiście zdarzały się spóźnienia w wynagrodzeniu, po 3-4 miesiące, ale wtedy jakoś potrafiliśmy się zjednoczyć, trochę nas trzymała przy życiu wizja, że być może po awansie PGE znów wejdzie w GKS. Teraz dostaliśmy patelnią po głowie, złudzenia zniknęły. Być może to też zarzut, że wszyscy w Bełchatowie skupili się na tej PGE, zamiast szukać jakichś alternatywnych rozwiązań. Chyba za duża była ta wiara, że spółka sama się zgłosi, zapłaci 8 baniek i nie będzie oczekiwała niczego w zamian. Macie, grajcie sobie. Przecież to nie jest firma, która będzie biegała za I-ligowym klubem, żeby się w nim reklamować. Długo, bardzo długo żartowaliśmy, że jak coś, to wbijemy zęby w tynk. Ale nastąpił taki moment, gdy naprawdę zaczęliśmy patrzeć z apetytem na ściany, więc było jasne, że wszyscy tego do końca nie wytrzymają – mówił dwa lata temu, Biel o sytuacji finansowej w GKS-ie Bełchatów.

Skrzydłowy przez dwa lata w Bełchatowie wyrobił sobie markę na poziomie I ligi i po zakończeniu sezonu 2019/20, podpisał dwuletnią umowę z GKS-em Tychy, który ambitnie zapowiadał szturm w kierunku PKO BP Ekstraklasy.

Dwa sezony w Tychach bez osiągnięcia zamierzonego celu

Biel trafił do Tychów wraz z innym zawodnikiem GKS-u Bełchatów – Krzysztofem Wołkowiczem. Obaj zawodnicy przenieśli się na Śląsk, po bardzo owocnej współpracy z byłym trenerem „Brunatnych” Arturem Derbinem oraz jego asystentem, a naszym rozmówcą – Kacprem Jędrychowskim, którzy także zamienili Bełchatów na Tychy. Celem Tyszan był awans do Ekstraklasy. Ostatecznie nie udało się go zrealizować, choć GKS był bardzo tego bliski. W sezonie 2020/21, klub z Górnego Śląska zakończył rozgrywki na trzecim miejscu w Fortuna 1. Lidze i do bezpośredniego awansu zabrakło dwóch punktów. W barażach Tyszanie przegrali z Górnikiem Łęczna, który później kosztem ŁKS-u, zameldował się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Pierwszy sezon w Tychach był indywidualnie udany dla Biela. 28-latek zagrał we wszystkich ligowych meczach. Zdobył w nich siedem bramek i miał dwie asysty. Druga kampania była już dużo mniej udana, zarówno dla piłkarza jak i klubu. Tyszanie zajęli odległe 12. miejsce w Fortuna 1. lidze, a gracz dwukrotnie trafiał do siatki.

Po wygaśnięciu kontraktu, Bartosz Biel został wolnym zawodnikiem. Już dziś wiemy, że skrzydłowy wraca do Łódzkiego Klubu Sportowego i od nowego sezonu będzie występował z przeplatanką na piersi.

Wojownik

Trener Kacper Jędrychowski, który zna doskonale nowego zawodnika ŁKS, uważa, że Bartek Biel jest na boisku i poza nim, typem wojownika, który zawsze daje z siebie maksa dla drużyny.

  • Bartek przez te kilka lat kiedy pracowalismy razem dał się poznać z bardzo dobrej strony, właściwie to mogę o nim mówić w samych superlatywach. W mojej ocenie zawsze stawiał cel zespołu ponad swoje indywidualne i to bardzo w nim cenie. To raczej typ wojownika, widać było po nim złość jak nie grał, ale to była ta pozytywna sportowa złość, która przekuwana była w jeszcze większe zaangażowanie, żeby nam udowodnić, że sie mylimy. Myśle, że ta jego pracowitość i zdrowe podejście do rywalizacji jest też doceniana przez chłopaków w szatni i w jakimś stopniu zaraża etosem pracy, to z punktu widzenia sztabu jest bardzo istotne – mówi nam nasz rozmówca.

Kacper Jędrychowski / Foto: Łukasz Sobala

Bardzo dobra motoryka i mistrz tenisa stołowego

Nowy skrzydłowy Łódzkiego Klubu Sportowego znany jest na pierwszoligowych boiskach, z bardzo dobrego przygotowania motorycznego – o czym wspomina też trener Jędrychowski. W tyskiej szatni 28-latek był znany też z innych umiejętności pozapiłkarskich.

  • Na pewno rozpatrując jego zalety trzeba wspomnieć o bardzo dobrych predyspozycjach fizycznych, właściwie w każdym meczu wykręcał najlepsze liczby w zakresie motoryki. To świadczy o dużym zaangażowaniu, ale też profesjonalnym podejściu do zawodu (dbanie o dietę, odpowiednia regeneracja), które pozwala mu na wykręcanie organizmu do granic możliwości. Cieżko mi sie wypowiadać na temat jego przydatności w kontekście modelu gry ŁKS, bo go nie znam i nie wiem jak będzie wyglądał sposób gry po aktualnie dokonywanych w klubie zmianach, ale wiem, że to zawodnik który stara się wypełniać powierzone mu zadania i bardzo dobrze czyta grę. Co do mocnych stron to na pewno nie można zapomnieć o wybitnych umiejętnościach gry w tenisa stołowego, odgłos piłeczki w tyskiej szatni właściwie nie milknął 😉 – dodał Kacper Jędrychowski.