Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie! GKS Tychy – ŁKS Łódź 0:1

Ełkaesiacy w niedzielnym meczu przyjaźni z GKS-em Tychy doczekali się upragnionego przełamania, wygrywając pierwszy mecz w tym sezonie 1:0. Strzelcem bramki był nie kto inny, jak Pirulo. W przyszłym tygodniu „Rycerzy Wiosny” czeka pojedynek ze Skrą Częstochowa na Stadionie Króla.

Trener Moskal w niedzielnym meczu przyjaźni z GKS-em Tychy postanowił dać szansę tym samym zawodnikom, którzy zainaugurowali nowy sezon Fortuna 1. Ligi na Stadionie Króla z GKS-em Katowice. Jedyne zmiany pojawiły się na ławce rezerwowych, na której zasiedli Piotr Janczukowicz oraz Mieszko Lorenc w miejsce Macieja Radaszkiewicza, który w sobotę wystąpił w sparingu rezerw z Zawiszą Bydgoszcz i Adama Marciniaka.

Pierwszy kwadrans gry przebiegał pod dyktando ełkaesiaków, którzy narzucili swoją grę i regularnie utrzymywali się przy piłce w okolicach pola karnego rywali, a sami raczej skutecznie zabezpieczali własną szesnastkę. W tym czasie udało się nawet Bartoszowi Bielowi strzelić bramkę po wysokiej piłce za linię obrony GKS-u, jednakże sędzia odgwizdał w tej sytuacji spalonego. Następnie gra nieco straciła wcześniejsze tempo i biało-czerwono-biali musieli więcej walczyć w środku pola. Podopieczni trenera Moskala próbowali omijać defensywę tyszan przeszywającymi podaniami prostopadłymi, czy to po ziemi czy górnymi piłkami, jednak najczęściej brakowało odrobiny celności czy wbiegnięcia w czas po futbolówkę. Mimo to to „Rycerze Wiosny” wciąż byli stroną przeważającą w tym spotkaniu, zaś gospodarze polegali raczej na pojedynczych zrywach, nie raz zresztą uciekając się do drobnych fauli.

Po przerwie na nawodnienie w 30. minucie ełkaesiacy spuścili z tonu i zaczęli sami tworzyć GKS-owi dobre sytuacje do strzelenia bramki. Po podaniu Arndta na bok boiska piłkę stracił Maciej Dąbrowski, a chwilę później Antonio Dominguez miał wolne pole do oddania strzału z krawędzi szesnastki, jednakże kapitan ŁKS-u zdążył wrócić na swoją pozycję i taktycznie sfaulować Hiszpana. W środku pola błędy popełniał Władysław Ochronczuk, które również tyszanie mogli wykorzystać aby skarcić biało-czerwono-białych. Jeszcze na chwilę przed końcem połowy gospodarze mieli okazję na strzelenie bramki po wrzutce w pole karne ŁKS-u, jednak piłka minimalnie minęła słupek.

Łodzianie po powrocie na boisko w drugiej połowie nie zachwycali swoją grą. Trudno oczekiwać od napastnika bramek, jeśli nie otrzymuje on żadnych podań w okolicach szesnastki rywala, czy wtedy kiedy jest ustawiony na linii z obrońcami rywala, a właśnie w takiej sytuacji znajdował się Nelson Balongo. W końcu w 61. minucie przyszedł kres oczekiwania „Rycerzy Wiosny” na pierwszą bramkę strzeloną w tym sezonie. Akcję uruchomili na skrzydle Bartosz Biel wraz z Bartoszem Szeligą, którzy doprowadzili piłkę na lewy skraj boiska po stronie „Tyskich„, po czym Michał Trąbka, zagrał przed polem karnym rywali górną piłkę na dobieg do Marcela Wszołka na prawym skraju szesnastki, skąd młodzieżowiec ŁKS-u dośrodkował ją do znajdującego się w niej Pirulo, a ten główką zamknął całą akcję strzelając bramkę.

Zdobyta bramka pobudziła podopiecznych trenera Moskala, po których było widać, że zyskali pewność siebie i w ciągu kilku minut po strzeleniu bramki mieli szansę na podwyższenie wyniku. W kolejnych minutach gra łodzian nieco zwolniła, przez co więcej przestrzeni otrzymali tyszanie, którzy jednak nie mogli tego wykorzystać. W 81. minucie blisko strzelenia gola był Dawid Kort, który oddawał strzał z pola karnego, jednak w ostatniej chwili udało się wybić futbolówkę golkiperowi tyszan.

Mimo nerwów w końcówce spotkania, kiedy GKS starał się odrobić straty i wyrównać wynik spotkania, podopiecznym Kazimierza Moskala udało się utrzymać prowadzenie, a do Łodzi wracają z pierwszym w tym sezonie kompletem punktów. Już za tydzień czas na domową potyczkę ze Skrą Częstochowa.

GKS Tychy – ŁKS Łódź 0:1 (0:0)
Bramki: Pirulo 61′

GKS Tychy: Adrian Kostrzewski – Krzysztof Machowski (70′ Dzięgielewski), Maciej Mańka, Nemanja Nedić, Petr Buchta, Krzysztof Wołkowicz – Mateusz Czyżycki, Antonio Dominguez – Marcin Kozina (70′ Połap), Daniel Rumin, Patryk Mikita (66′ Radecki)

ŁKS Łódź: Dawid Arndt – Marcel Wszołek (82′ Dankowski), Maciej Dąbrowski, Nacho Monsalve, Bartosz Szeliga – Pirulo, Michał Trąbka (82′ Jan Kuźma), Wladyslav Ochronczuk (46′ Kowalczyk), Dawid Kort (90+1′ Lorenc), Bartosz Biel (66′ Kelechukwu) – Nelson Balongo

Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport