Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Marcin Pogorzała: Potencjał w tym zespole jest ogromny

Pierwszy trener ełkaesiaków, Marcin Pogorzała w wywiadzie dla Łódź.pl przyznał, że jego zespół stać w tym sezonie na awans do PKO BP Ekstraklasy. 33-latek uważa, że drużyna Łódzkiego Klubu Sportowego ma bardzo duży potencjał, ale jego rolą jest odblokować głowy piłkarzom.

O nastrojach w drużynie

– Na początku tygodnia mieliśmy rozmowę z zawodnikami, żeby utrzymać bojowe nastawienie. Rozumiem, że piłkarze, jak i całe środowisko ŁKS mogą czuć zmęczenie ostatnimi miesiącami, bo jest to pasmo niepowodzeń. Ale poprosiłem wszystkich, żebyśmy oddzielili to, co było, grubą kreską. Wiem, że to nie jest łatwe, bo byłem w poprzednim sztabie. W pełni jednak odpowiadam dopiero za dwa mecze i za to chciałbym być rozliczany. Dla mnie bardzo ważne jest to, że mimo krótkiego czasu, jaki przez razem pracujemy, widzę już pozytywne zmiany na boisku. Oczywiście dużo możemy rozmawiać, ale finalnie liczy się to, co widzimy podczas meczu. W ostatnim spotkaniu, mimo 30 minut gry w osłabieniu, mieliśmy ponad 70% posiadania piłki, jest to trzeci taki przypadek w ostatnich 3 sezonach. To jest droga dla nas, my chcemy mieć piłkę i nią grać. Musieliśmy zrobić krok w tył, przypomnieć sobie, co sprawiało, że ŁKS seryjnie wygrywał i to jest dla nas dobra pozycja wyjściowa. Oczywiście, mamy też w planach rozwój innych wariantów, bo chcemy, żeby nasz zespół był jak najtrudniejszy do rozczytania. 

O braniu odpowiedzialności za grę przez piłkarzy

– Osobiście nie widziałem w tych spotkaniach uciekania od odpowiedzialności. Dobrym przykładem jest Pirulo w meczu ze Stomilem. Zgadzam się z opiniami, że zabrakło skuteczności, ale bardzo często brał rozgrywanie akcji na siebie i tego od niego oczekuję. Ale też chcę z całą mocą podkreślić, że drużyną, którą buduję, ma działać kolektywnie. Nie chcę liczyć tylko na błysk jednego zawodnika. Za wynik mają być odpowiedzialni wszyscy. 

O nadziejach związanych z prowadzeniem ŁKS

– Wierzę, że jestem w stanie wprowadzić ŁKS do czołowej szóstki i walczyć o awans. O tym też mówimy w szatni – jeżeli ktoś godzi się na obecne miejsce w tabeli, to nasz klub zwyczajnie nie jest dla niego. Z trenerami przerabialiśmy różne opcje, byli szkoleniowcy z zewnątrz, ja też już miałem okazję prowadzić drużynę i obecnie zdecydowaliśmy się na taką opcję – mamy nadzieję na jak najlepsze rezultaty.

O formie poszczególnych zawodników

– Mieliśmy bardzo mało czasu na przygotowanie do obu spotkań. Tak naprawdę po dwa treningi przed każdym meczu. To zdecydowanie zbyt mało, żeby przygotować stałe fragmenty gry czy jakieś kwestie strategiczne i ustawienie pod konkretnego rywala. Jeżeli chodzi o sprawy personalne, dla nas ważne jest to, żeby każdy zawodnik był gotowy do gry. Tak samo ważny jest piłkarz, który wychodzi w pierwszym składzie, jak i ten, który wejdzie na końcówkę. Zarówno w meczu ze Stomilem, jak i z Puszczą wybraliśmy zawodników, którzy aktualnie prezentują najwyższą formę. Cały czas liczymy, że oni się odblokują. Wiemy, na co ich stać, że mogą być najlepszymi piłkarzami ŁKS-u. Jeżeli chodzi o Ricardinho, uważam, że z Puszczą zagrał bardzo dobry mecz. Oceniając globalnie to były jego najlepsze zawody w ŁKS-ie. Samu obecnie wśród napastników prezentuje się najlepiej i to, że wyszedł w pierwszym składzie w obu meczach, to też sygnał dla Maćka Radaszkiewicza i Stipe Juricia, że muszą się bardziej przyłożyć. Wiem, że stać ich na wiele i bardzo bym chciał widzieć ich skutecznych w podstawowej jedenastce. 

O problemach z wygrywaniem meczów z niżej notowanymi rywalami

– Niestety taki problem istnieje i musimy się z nim zmierzyć. Trzeba jednak brać pod uwagę, jak takie zespoły grają i jak ustawiają się na mecz z drużynami jak ŁKS. Ciężko jest się przebić przez mocno skomasowaną obronę i często takie spotkania toczą się do pierwszej bramki. Analizowałem, jak to wyglądało za trenera Stawowego, kiedy wygrywaliśmy seryjnie mecze z drużynami z dołu, to jest wielka umiejętność. Wtedy pierwsza bramka często padała po stałym fragmencie gry czy z dystansu. Musimy pracować nad taką wielowymiarowością, jednak jest to praca na miesiące, a my nie mieliśmy nawet tygodni. 

O zmianach kadrowych po sezonie

– Kompletnie o tym nie myślę. Okienko transferowe jest zamknięte i obecnie o żadnej rewolucji kadrowej nie może być mowy. Mamy zespół, z którym możemy i musimy wygrywać. Robimy wszystko, żeby odblokować tych zawodników i osiągać z nimi jak najlepsze wyniki.

O czerwonej kartce i zarzutach dotyczących braku doświadczenia

– Na pomeczowej konferencji prasowej padło pytanie, czy czerwona kartka, którą dostałem, nie była wynikiem braku doświadczenia. Mimo krótkiego stażu prowadziłem ŁKS już w dużo trudniejszych spotkaniach i dawałem radę. Nie ja pierwszy zostałem wyrzucony z boiska, dużo większe nazwiska były odsyłane do szatni. To nie jest tak, że ja trenerem zostałem wczoraj. Od 10 lat pracuję z piłkarzami, uczyłem się od fachowców takich, jak Wojciech Stawowy, Ireneusz Mamrot, Kazimierz Moskal czy Kibu Vicuña. Do tego zagraniczne staże czy wiele rozmów z zawodnikami. Mimo młodego wieku, ja w życiu przeszedłem już dużo i to też sprawia, że łatwo się nie poddam i to samo chcę zaszczepić w drużynie. 

O walce o awans

– Jestem przekonany, że stać nas na awans. Straty punktowe są niewielkie, a potencjał w tej drużynie jest ogromny. Jedno czy dwa pozytywne wydarzenia pozwolą nam odblokować głowy i zacząć grać na odpowiednim poziomie. Nawet jak zajmiemy szóste miejsce, to wciąż wszystko będzie zależało od nas.

Źródło wywiadu: Lodz.pl

Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport