Udało się! ŁKS Łódź – Sandecja Nowy Sącz 3:2
Można by rzec – wreszcie! „Rycerzą Wiosny” udało się pokonać Sandecje Nowy Sącz i zdobywając arcyważne trzy punkty, które utrzymują ich w rywalizacji o awans do Ekstraklasy!
W składzie na mecz trener Pogorzała ponownie postanowił dokonać kilku zmian względem ostatniego spotkania. W pierwszym składzie, po raz pierwszy w tym sezonie, Ricardinho wyszedł na „dziewiątce”, zaś Maciej Radaszkiewicz, który ostatnio rozpoczął mecz, tym razem wylądował poza meczową dwudziestką. Na lewym skrzydle wyszedł Kelechukwu Ibe-Torti, a Maciej Wolski usiadł na ławce. Ponadto, prawdopodobnie kontuzjowanego Nacho Monsalve zastąpił rekonwalescent, Maciej Dąbrowski.
Przed meczem odbyła się ceremonia, w trakcie której ogłoszono nowe kluby partnerskie ŁKS-u.
W pierwszych minutach spotkania obydwie drużyny badały swoje możliwości, chodź to podopieczni Marcina Pogorzały byli konkretniejsi kreowali więcej groźniejszych sytuacji, korzystając z drobnych błędów w wyprowadzaniu piłki popełnianych przez gości. Pierwszy groźny strzał na bramkę oddał Ricardihno po próbie przelobowania bramkarza z 30 metra, niestety piłka przeleciała lekko na porzeczką.
ŁKS zaczął grać bardzo w odbiorze, tak stworzył sobie wyborną sytuację, po odbiorze Pirulo w 19. minucie, ten przebił się rajdem przez środek boiska i umieścił piłkę w siatce. Ełkaesiacy rozkręcali się z minuty na minutę – kolejną świetną sytuację podopieczni Marcina Pogorzały mieli 3 minuty później, ŁKS po zmieszaniu w polu karnym wykorzystał szanse, a na listę strzelców wpisał się Kelechuwku. Niewiele później piłka ponownie do bramki, lecz na nie szczęście ełkaesiaków piłkarz ŁKS-u był na spalonym.
Dalsze fragmenty pierwszej połowy mogły nieco nudzić i tak nieco uśpiony ŁKS stracił bramkę po po tym jak Zjawiński w 38. minucie wykorzystał błąd defensywy łodzian i umieścił piłkę w siatce .
W pierwszych minutach drugiej połowy ŁKS próbował wrócić do tempa, w którym grał przed przerwą, lecz oba zespoły nie były w stanie wyklarować sobie sytuacje w okolicach pola karnego, zawsze brakowało w nich albo ostatniego podania, albo strzału, a gra toczyła się raczej w strefie środkowej boiska. W 64 minucie doszło do pierwszych zmian w spotkaniu, boisko opuścił „Rico”, a w jego miejsce wszedł Corrale, jednak ataki łodzian nie uległy poprawie.
Zamiast powiększenia przewagi „Rycerze Wiosny” stracili bramkę, wyrównującego gola po zamieszaniu po rzucie rożnym na bramkę zamienił stoper gości Kamil Słaby. Sandecja nie spuszczała nogi z gazu i próbowała wyjść na prowadzenie, lecz żadna z prób nie kończyła się golem.
Kiedy już wydawało się, że „Rycerze Wiosny” jednak zremisują, zamieszanie pod bramką Sandecji wykorzystał Mateusz Kowalczyk, dzięki któremu ŁKS zwycięża w tym spotkaniu.
ŁKS Łódź – Sandecja Nowy Sącz 3:2 (2:1)
Bramki: Pirulo 19;’, Kelechukwu 22′, Zjawinski 36′, Słaby 74′ Kowalczyk 94′
ŁKS Łódź: Marek Kozioł – Mateusz Bąkowicz (89′ Marciniak) , Maciej Dąbrowski, Oskar Koprowski, Bartosz Szeliga – Maksymilian Rozwandowicz, Antonio Dominguez (78′ Kowalczyk), Michał Trąbka (89′ Jurić) – Pirulo, Kelechukwu Ibe-Torti (78′ Wolski) , Ricardinho (64′ Corral)
Sandecja Nowy Sącz: Dawid Pietrzkiewicz – Kornel Osyra, Kamil Słaby, Tomasz Boczek – Rafał Kobryń, Michał Walski, Maissa Fall, Tomasz Nawotka (93′ Rudol) – Damir Sovsic (64′ Dikow), Bartłomiej Kasprzak (70′ Koffie) – Łukasz Zjawiński
Fot. Łukasz Żuchowski
