Fortuna 1. LigaPiłka Nożna

Kolejny szalony mecz, kolejna porażka… ŁKS – Miedź 3:4

Cóż to był za mecz! Siedem bramek, dwie czerwone kartki i kilka zwrotów akcji. Do pełni szczęścia zabrakło tylko kompletu punktów, którego Ełkaesiacy nie zgarnęli czwarty raz z rzędu.

Trener Wojciech Stawowy bez wątpienia mógłby kandydować do miana zgrywusa roku. Na przedmeczowej konferencji prasowej zapowiedział absencję Samu Corrala, który ostatecznie wybiegł na boisko. Do składu powrócił również powracający po pauzie za czerwoną kartkę Maciej Wolski, a swój ligowy debiut w meczu z Miedzią zaliczył Daniel Celea.

Roszady kadrowe nie przyniosły jednak zamierzonego skutku. Podobnie jak w trzech poprzednich meczach defensywa ŁKS-u wręcz nie istniała. I już w 14 minucie skorzystał z tego Kamil Zapolnik, który po rajdzie z piłką wszedł przed Jana Sobocińskiego i strzelił przy bliższym słupku. Tak Miedź objęła prowadzenie.

Ełkaesiacy swoją szansę na wyrównanie mieli wręcz ekspresowo, bo dwie minuty po stracie bramki. Prostopadłe podanie Pirulo do Samu Corrala, a ten z linii końcowej boiska wycofał do Przemysława Sajdaka. Strzał młodego pomocnika bez trudu wyłapał jednak Grobelny.

W 36 minucie spotkania „Rycerze Wiosny” stanęli przed kolejnym, nie małym problemem. Po jednej z interwencji kontuzji nabawił się Jan Sobociński. I choć sam stoper wytrzymał na boisku jeszcze kilka minut, to konieczna okazała się zmiana.

W 46. minucie mogło być 1-1. Pirulo zagrał na lewo do Kamila Dankowskiego, którego dośrodkowanie z linii końcowej Grobelny sparował wprost pod nogi Corrala. Sęk jednak w tym, że hiszpański egzekutor nie trafił w bramkę stojąc pięć metrów przed nią.

Co nie udało się łodzianom, udało się w 57 minucie Miedzi. Akcja Pawła Zielińskiego, który podał na prawo do wprowadzonego chwilę wcześniej Macieja Śliwy, ten dośrodkował, a Zapolnik uderzeniem głową posłał piłkę do siatki.

Dość szybko jednak Ełkaesiacy zdołali zdobyć bramkę kontaktową. W 62. minucie Pirulo perfekcyjnie wykorzystał rzut wolny z ponad 20 metrów, trafiając w samo „okienko”. Chwilę później jednak totalnie odcięło „prąd” Corralowi, który mając na koncie żółtą kartkę sfaulował przeciwnika, obejrzał dwa kolejne kartoniki i wyleciał z boiska.

Grający w dziesiątkę łodzianie wyrównali w 65. minucie. Antonio Dominguez uderzył zza pola karnego, piłkę odbił jeden z obrońców Miedzi, jednak na tyle niefortunnie, że ta spadła pod nogi Michała Trąbki, który z zimną krwią trafił do siatki.

Niedługo potem na trybuny wyleciał Wojciech Stawowy. Trener ŁKS-u został ukarany za niesportowe zachowanie.

Kwadrans przed końcem Miedź odzyskała prowadzenie. To była akcja rezerwowych – Krzysztof Drzazga zagrał prostopadle do Joana Romana, a ten pokonał Arkadiusza Malarza.

To jednak nie był koniec emocji w tym spotkaniu. W 82. minucie Grobelny tak wybijał piłkę nogą z własnego pola karnego, że trafił nią w Dragoljuba Srnicia i mieliśmy kolejne wyrównanie. Serb przypresował w tej akcji niemalże jak Patryk Bryła za swoich czasów świetności w ŁKS-ie.

Miedź zadała decydujący cios pięć minut później. Z prawej strony dośrodkował Zieliński, fatalnie zachował się Maciej Dąbrowski, który przepuścił piłkę, a z bliska do siatki skierował ją ponownie Roman.

W ostatniej akcji meczu doszło do nie lada skandalu. Tomasz Nawotka po pojedynku z Szymonem Matuszkiem padł faulowany w polu karnym. Co zrobił wtedy sędzia, który rozegrał bardzo fatalne zawody? Zakończył mecz…

Po czterech meczach bez wygranej Ełkaesiaków czeka teraz nie lada wyzwanie. Już w sobotę, w przedostatnim meczu rundy, zmierzą się oni bowiem z liderem tabeli – Termaliką Nieciecza.

ŁKS Łódź – Miedź Legnica 3:4 (0:1)
Bramki: Pirulo 62′, Trąbka 65′, Srnić 82′ – Zapolnik 14′, 57′, Roman 75′, 87′

ŁKS: Malarz (k) – Wolski, Celea, Sobociński (36′ Dąbrowski), Dankowski (77′ Klimczak) – Rozwandowicz, Dominguez (77′ Srnić), Trąbka – Pirulo, Sajdak (69′ Nawotka), Corral.

Miedź: Grobelny – Pleśnierowicz, Biernat, Matuszek (k), Garuch, Łukowski, Purzycki, Zapolnik, Tupaj, Tront, Zieliński.

fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport