Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Kazimierz Moskal: Zrobimy wszystko, aby dobrze grać w piłkę, tak jak to było poprzednim razem

Nowy trener ełkaesiaków, Kazimierz Moskal po raz pierwszy zabrał głos, po podpisaniu kontraktu z Łódzkim Klubem Sportowym. Szkoleniowiec bardzo cieszy się z powrotu na Aleję Unii i jak sam przyznaje, długo nie musiał go namawiać Tomasz Salski, aby podpisał kontrakt. 

O kulisach powrotu do ŁKS

– Z wielką przyjemnością odebrałem telefon i usłyszałem propozycję ponownej współpracy. Presja jest wszędzie – w każdym klubie. Kiedy przychodzi się do nowego zespołu to zawsze są wielkie oczekiwania. W Łodzi oczekiwania też są duże. Poprzedni sezon przyniósł wiele rozczarowań. To jest sport. Ja z jednej strony moge powiedzieć tak – zrobimy wszystko, aby dobrze grać w piłkę, tak jak to było poprzednio. Niczego nie obiecuję, bo byłbym nieodpowiedzialny, gdybym powiedział – tak zrobimy awans teraz czy w następnym sezonie. Gdybym się bał to nie podejmował bym tej pracy, ani żadnej innej. Praca zawsze niesie za sobą pewne ryzyko. To oczywiste, że kibice będą żądać super wyników. Będą wymagać od zawodników i ja też będę od nich wymagał. Nie boję się presji. To jest sport i to zawsze będzie nam towarzyszyć. Pan Salski nie musiał mnie niczym przekonywać. Wszystko odbyło się bardzo szybko i sprawnie. W zasadzie bez jakichś wielkich negocjacji.

O różnicach w składzie 

– Na pewno Dani Ramirez był graczem na którym gra się opierała, ale nie tylko on. Są tutaj zawodnicy, którzy będą mogą spełnić taką rolę. Pirulo jest tu już trochę i robi różnicę w meczach. Jest w klubie jeszcze wielu zawodników z którymi pracowałem. Potencjał jest w tej drużynie – natomiast wszystko później wychodzi na boisku – nie na boisku treningowym, ale na boisku na tym pięknym stadionie. Będzie presja, kibice, przeciwnik to tam wszystko się decyduje. 

O systemie gry, jakim będzie grał ŁKS 

– Czy będziemy grali 4-3-3, 4-2-3-1 czy 4-5-1 to dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Wiem, że jest moda i tendencja, na grę trójką środkowych obrońców, ale ja na ten moment nie mam takiego pomysłu i tutaj się z dyrektorem sportowym zgadzamy. Każdy pomysł jest zawsze warty przedyskutowania, ale ja mam swój pomysł. Wierzę, że to zga egzamin. Każdy mecz, który będziemy grać, będziemy chcieli wygrać. Jak wiemy pierwsze spotkanie jest z GKS-em Katowice u siebie. Nowy sezon i dobrze by było fajnie zaczać. Na pewno tak do tego podejdziemy. Na następne spotkanie pojedziemy do Tychów i założenia będą takie same. 

O transferach

– Jeśli chodzi o nowych zawodników to proszę pytać dyrektora sportowego. Ja nie prowadzę negocjacji. Chcielibyśmy, żeby doszedł jeszcze ktoś do nas. Natomiast wszyscy musimy sobie zdawać sprawę z tego jaka jest sytuacja w klubie. Sam jeszcze nie wiem co się wydarzy – czy ktoś jeszcze odejdzie? Czy ktoś przyjdzie? To nie jest łatwy moment. Na pewno jest to inny moment, niż jak przychodziłem do klubu cztery lata temu. Po tej przerwie i rozbracie z ławką, gdy jechałem tutaj w sobotę, to czułem taką wewnętrzną radość, że tutaj jadę. Nawet słuchając radia, leciały te same piosenki, których słuchałem jak pracowałem w ŁKS. Rozmawiamy z dyrektorem na temat potencjalnych kandydatów i czasami wysypują się rzeczy na które nie mamy wpływu. Możemy sobie rozmawiać o kimś, a za chwilę temat staje się nieaktualny lub pojawiła się inna oferta. Są też takie opcje, że nie możemy spełnić wymagań. Na pewno nie chcę żeby było tak, że jedna strona narzuca coś, a ja się będę dostosowywał lub, że to tylko ja decyduję. 

O zakończeniu pierwszej przygody z ŁKS

– Moim zdaniem nie doszłoby do tamtego rozstania z ŁKS, gdyby nie pandemia. Gdyby były mecze, gdybyśmy zajmowali się tym jak się przygotowywać do kolejnego meczu. Nie było meczów i wtedy zajmowaliśmy się czymś innym. Takie rozwiązanie, na tamtą chwilę było najlepsze. Nie czułem żadnego żalu, rozstaliśmy się bardzo fair. Najlepszym dowodem na to, jest to, że teraz tutaj jestem. Prezes zadzwonił i nie trwało to długo. W takiej sytuacji w jakiej wtedy byliśmy trudno było mówić o tym, że niepotrzebnie awansowaliśmy. Życie trzeba brać takie jakie jest i chwytać chwilę. My byliśmy w takim gazie na wiosnę, że ciężko byłoby nam odmówić sobie takiej przyjemności i nie awansować. Pewnie, że szkoda, że to tak dalej się potoczyło.

O Marcinie Pogorzale i nowym sztabie szkoleniowym

– Marcin to młody trener i miałem okazję z nim współpracować. To dobrze, bo sztab wie jakie są moje oczekiwania, a ja wiem na co ich stać. To, że Marcin tutaj był i jest, to uważam to za dobrą rzecz. Kluby zawsze powinny mieć jedną wizję prowadzenia zespołu. Nie zawsze powinno być tak, że cały sztab powinien być wymieniany. Jeśli są ludzie związani z klubem, do których ma się zaufanie to jak najbardziej powinni w klubie pozostać. Znam tych ludzi, ale sztab się trochę zmienił. Trochę ze względu na to, że mój były współpracownik podjął samodzielną pracę, więc też nie miałem z tym problemu. Myślę, że współpraca w sztabie będzie dobra. Wszystko będzie weryfikować boisko. Mój sztab się rozpadł i nie miałem jakiegoś ciśnienia, żeby na siłę szukać ludzi z którymi przyjdę do klubu.

O Dawidzie Korcie

– Dawid Kort nie miał ze mną lekko w Szczecinie. Nie zgodzę się, że jego najlepszy okres był pod moją wodzą w Pogoni. Najlepiej wyglądał jesienią w Wiśle Kraków za Macieja Stolarczyka i potem odszedł do Grecji. U mnie nawet nie był podstawowym zawodnikiem. Wchodził z ławki i strzelał bramki. Miał fajne momenty, ale to nie był gracz podstawowy. Rozmawialiśmy wcześniej o jego transferze. Widzieliśmy, że ma duży potencjał, jeśli chodzi o ofensywę.