Piłka Nożna

Jak zapamiętamy Drago Srnicia przy al. Unii?

We wtorek definitywnie z Łódzkim Klubem Sportowym pożegnał się Dragoljub Srnić. Serb opuścił Łódź po dwóch latach gry z przeplatanką na piersi. 29-latek jak każdy zawodnik miał swoje wzloty i upadki, ale czy ŁKS na pewno potrafił wykorzystać potencjał charakternego defensywnego pomocnika?

Doświadczony zawodnik na początku okresu przygotowawczego do sezonu 2021/22, dostał od włodarzy klubu wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Po trzech tygodniach zakończył współpracę z ŁKS-em i odszedł. Niebawem zostanie ogłoszony w nowym klubie i będzie kontynuował karierę poza Łodzią. 

W pierwszym zespole biało-czerwono-białych rozegrał 38 spotkań, zdobył w nich jedną bramkę oraz zaliczył jedną asystę.

Trudne początki 

Drago długo czekał na swój debiut w ŁKS-ie i prawdziwą szansę. Po przyjściu z serbskiego FK Voždovac nie potrafił przekonać do siebie Kazimierza Moskala. Przez pierwszych osiem kolejek nawet nie pojawił się na minutę na murawie i dostawał szansę – tylko w czwartoligowych rezerwach. Przełom nastąpił w 9. kolejce. ŁKS grał u siebie z Arką Gdynia i przegrał 1:4. Srnić zameldował się na placu gry w 81. minucie i pomimo złego wyniku, pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Zaowocowało to poważną szansą od trenera ŁKS w kolejnych meczach – 29-latek wystąpił w wyjściowym składzie w pucharowym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec oraz później w lidze z Zagłębiem Lubin. 

Najlepszy okres. Brak poważnej szansy?

Wydaje się, że Srnić miał dwa dobre momenty w ŁKS-ie. W październiku i listopadzie 2019 roku, gdzie wskoczył do składu i był wyróżniającym się zawodnikiem „Rycerzy Wiosny”. Zbiegło się to z najlepszym momentem łodzian w tamtym sezonie Ekstraklasy – trzy mecze i siedem punktów, w starciach z Koroną Kielce, Górnikiem Zabrze i Rakowem Częstochowa. Niestety potem znów ŁKS złapał serię porażek, ale Serb nadal był graczem pierwszego wyboru.

Drugi dobry moment indywidualny dla Srnicia, gdzie grał i był ważnym elementem zespołu była runda wiosenna sezonu 2019/20. Na piętnaście możliwych spotkań, Drago rozegrał dwanaście, w tym jedenaście w pełnym wymiarze czasowym.

W Ekstraklasie piłkarz dostał swoje poważne szanse i w pewnym sensie je wykorzystał. Tego nie można powiedzieć o sezonie 2020/21, bo tam były gracz Śląska Wrocław pełnił w ŁKS-ie marginalną rolę – choć udało mu się zdobyć jedyną bramkę w biało-czerwono-białych barwach, przeciwko Miedzi Legnica.

Limit graczy spoza Unii Europejskiej

Ogromnym problemem w regularnej grze Srnicia był limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej w Fortuna 1. lidze. Po spadku ełkaesiaków z Ekstraklasy praktycznie zamknęła się furtka dla Serba. Na początku rundy jesiennej sezonu 2020/21 dostawał kilka szans z ławki rezerwowych – między innymi w derbach Łodzi na Widzewie. Potem Wojciech Stawowy nie dawał mu okazji do podnoszenia się z ławki rezerwowych i ogrywał innego gracza spoza UE – młodego Nigeryjczyka Kelechukwu Ibe-Torti. Wyrok na przyszłość Drago w ŁKS-ie został podpisany prawdopodobnie w momencie dopięcia transferu Ricardinho. Brazylijczyk przychodził do klubu z Łodzi jako gwiazda, która od razu ma dostać pełne zaufanie i występować w pierwszym składzie. Tym samym wiosną 2021 roku w kadrze ŁKS-u było trzech piłkarzy spoza UE. Grał praktycznie tylko jeden – Ricardinho. Były napastnik Wisły Płock był najlepszym strzelcem łodzian w 2021 roku i nic dziwnego, że to on był numerem jeden w hierarchii graczy spoza UE. W końcówce minionych rozgrywek 29-latek dostał jeszcze kilka szans z ławki, ale były to tylko epizody.

Od sezonu 2021/22 PZPN zwiększył liczbę graczy, którzy mogą występować w Fortuna 1. lidze bez paszportu Unii Europejskiej do dwóch. To jednak nie uchroniło Serba przed odejściem z ŁKS-u. Decyzja o jego odejściu została podjęta wcześniej, choć jedyną szansą na pozostanie w ŁKS-ie mógł być awans do Ekstraklasy, bo w tych rozgrywkach taki limit nie obowiązuje.

Charakterny wojownik 

Drago jak to piłkarz z Bałkanów zawsze zostawiał serce na boisku. Gdy przychodził do ŁKS-u fani od razu skojarzyli go z Mladenem Kašćelanem, który podczas gry w biało-czerwono-białych barwach zaskarbił sobie sympatię kibiców. Srnić podobnie jak Mladen nigdy nie odstawiał nogi, grał zawsze na pograniczu żółtej, a czasami nawet czerwonej kartki. Przez dwa lata w Łodzi, pomocnik został napominany 11 razy żółtymi kartonikami – czerwonej nie „wyłapał”, choć kilka razy był blisko lub zwyczajnie mu się to należało. Takich piłkarzy zawsze kochają kibice i właśnie dlatego przy jego odejściu tak wielu kibiców różni się opiniami na jego temat. Spora cześć fanów chciałaby jego pozostania, choć są też tacy, którzy uważają, że po prostu był w ŁKS-ie zbędny lub w pierwszej kolejności wypchnęliby z klubu Jakuba Tosika, a nie Srnicia. Oczywiście charakter to nie wszystko – trzeba też dobrze grać w piłkę. Idealnym przykładem na to, że do cechy wolicjonalne nie wystarczą był Tadej Vidmajer. Słoweniec grał w pierwszym zespole ŁKS tylko przez pół roku i niczym oprócz agresji boiskowej i twardej gry nie pokazał. Tym różni się od Dragoljuba Srnicia, który umiejętności piłkarskie miał, aby zrobić karierę w Łodzi.

Niewykorzystany potencjał?

W ogólnym rozrachunku wydaje się, że ŁKS nie do końca potrafił lub miał możliwości (limit UE), aby wykorzystać potencjał piłkarski Dragoljuba Srnicia. Ten defensywny pomocnik nie odstawał piłkarsko od pozostałych piłkarzy na tej pozycji – Maksymiliana Rozwandowicza, Łukasza Piątka, Bartłomieja Kalinkowskiego czy w poprzednim sezonie Jakuba Tosika. Serb nie był stricte defensywnym pomocnikiem, który może grać na pozycji numer sześć. Trener Wojciech Stawowy doceniał tego piłkarza i widział w nim też „ósemkę” odpowiednią do stylu preferowanego przez tego szkoleniowca. Niestety wtedy znów dał o sobie znać przepis o piłkarzach spoza UE.

Jak zapamiętamy Srnicia w ŁKS-ie? A z pewnością pozytywnie. Serb nie stroił fochów gdy nie grał, tylko ciężko pracował na swoja szansę. Gdziekolwiek będziesz Drago – niech ci się wiedzie!

Po oficjalnym ogłoszeniu odejścia – Serb za pośrednictwem swojego Instagrama pożegnał się z kibicami Łódzkiego Klubu Sportowego. 

Drago my też dziękujemy i życzymy ci wszystkiego najlepszego w dalszej karierze. Zdrowia i sukcesów. 

Foto: ŁKS Łódź / Cyfrasport, Artur Kraszewski