Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Ireneusz Mamrot: Powrót do Głogowa będzie dla mnie sentymentalny

Przed wyjazdowym meczem z Chrobrym Głogów trener Ireneusz Mamrot odpowiedział na pytania zadane przez dziennikarzy. W trakcie konferencji zostały poruszone tematy mentalności w zespole, taktycznego rozwoju zespołu czy doboru personalnego pierwszej jedenastki meczowej.

O personalnym powrocie do Głogowa:

Na pewno to jest duży sentyment, nie ma co ukrywać. Tak sobie teraz myślę i utrwalam w głowie, że nie wiem czy się mylę, to trzeba sprawdzić, teraz chyba ten rekord bije Tomek Tułacz w Puszczy Niepołomice, ale nie pamiętam dokładnie jak długo już jest. Ja byłem 6 i pół roku i kontrakt był przedłużony o kolejny rok, no ale wówczas przyszła propozycja z Jagielloni i odszedłem naprawdę w dobrej atmosferze, z każdego klubu trener chciałby tak odchodzić, z reguły nas zwalniają i rozstajemy się po cichu w gabinetach, a tam jeszcze było oficjalne podziękowanie na stadionie przed meczem derbowym, który grali w I Lidze, zostałem zaproszony. Na pewno to jest szmat czasu, 6 i pół roku, w tej pracy trenerskiej, w jednym klubie. Pamiętam wówczas to było podkreślane, przypominane. No dzisiaj mówię, jest trener Papszun w Rakowie długo, a jeszcze dłużej chyba Tomek Tułacz w Puszczy Niepołomice.  

O tym czy trener dalej odczuwa niedosyt po meczu z Radomiakiem czy jednak po czasie docenia ten punkt:

– Zgadzam się z opinią, że jest to jeden z najlepiej grających zespołów wiosną, jest to słuszna opinia. Natomiast po obejrzeniu tego meczu jeszcze raz mogę powiedzieć to samo. No jednak mecz był powiedzmy wyrównany jeśli chodzi o statystyki posiadania piłki z minimalną naszą przewagą, natomiast lepsze sytuacje w meczu my stworzyliśmy. Sytuacja czy Maćka Dąbrowskiego czy dwie sytuacje Piotrka Janczukowicza, w tej drugiej idealnej nie przyjął piłki, już nie mówię tu o uderzeniu głową Ricardinho. Nie przypominam sobie, żeby Radomiak miał aż takie bardzo czyste sytuacje, takie stuprocentowe, więc z tego tytułu po prostu był niedosyt.

O powodach tego, że drużyna słabo wchodzi w spotkania:

Tak, no nie ma co ukrywać, że wiem, że tak jest i bardzo dużo rozmawiałem z drużyną. Nie chcę za dużo tam komuś ułatwiać, trochę jest mi niezręcznie odpowiadać na to pytanie publicznie. Zdajemy sobie sprawę, że jest taka sytuacja i robię wszystko, żeby ona nie powtarzała się nagminnie. Aczkolwiek uważam, że akurat w ten mecz z Arką z tych wszystkich spotkań najlepiej weszliśmy. Już tam po trzydziestu kilku sekundach mogliśmy prowadzić 1-0 i na pewno chciałbym, żeby zespół zawsze tak wchodził w mecz. A nie dopiero jakaś bramka przeciwnika czy przerwa w meczu, że dopiero w tej drugiej połowie dopiero gramy tak jak tego oczekujemy. Musimy zacząć grać, już jest końcówka sezonu, najważniejsze mecze i nie możemy sobie pozwolić, żeby w pierwszych połowach wychodzić, nie ma co ukrywać, troszkę na tych usztywnionych nogach, tak w cudzysłowie

 O tym czy styl kreowania akcji ofensywnych jest zadowalający dla trenera:

Zawodnicy mają określone założenia, wiedzą czego od nich wymagam. Myślę, że powoli to widać, to nie jest jeszcze całkiem tak jak oczekuję, bo ten atak pozycyjny, generalnie w Polsce większość zespołów ma z tym problem. Ale też już to granie, że w odpowiednich strefach mają być zawodnicy i wiedzieć kiedy zaczyna jakoś funkcjonować. I na pewno bardzo żałuję tej sytuacji Piotrka nie tylko dlatego, że nie mamy 3 punktów, ale uważam, że to jedna z najlepszych akcji w ofensywie, w ataku pozycyjnym za mojej kadencji. Radomiak był praktycznie 10 ludźmi ustawionymi w niskiej obronie i fajnie tę akcję rozegraliśmy i Piotrek dostał podanie prostopadłe w pole karne, gdzie zakończył to strzałem. Na pewno nie jest łatwo stwarzać sytuacje, kiedy zespół przeciwnika jest dobrze zorganizowany, ale zaczyna to coraz lepiej wyglądać i to trzeba kontynuować i to rozwijać.

O formie Pirulo:

Myślę, że tutaj ocena Pirulo jest nie do końca obiektywna. Sam będąc trenerem w Arce Gdynia na jesieni pamiętam jak mocno analizowaliśmy grę Pirulo i ile czasu poświęciliśmy na to, żeby go zneutralizować. Odpowiadał za niego nie tylko jeden zawodnik, ale kiedy był przy piłce zadanie mieli takie, że musiał być podwajany. Sytuacja taka ma cały czas miejsce, przeciwnicy mocno ustawiają się pod to, żeby Piru miał jak najmniej miejsca na boisku. I teraz tutaj cała mądrość zespołu musi polegać na tym, żeby wykorzystywać inne strefy, bo skoro przeciwnik gdzieś grupuje zawodników czy przesuwa w jego kierunku to znaczy, że ktoś inny ma więcej miejsca na boisku. I musimy grać tak, żeby z tego skorzystać. Ja to nie do końca zgadzam się z opinią, uważam że w ostatnim meczu, czy w ostatnich dwóch spotkaniach wyglądało to z jego strony lepiej. Przy jednej bramce miał udział w Kielcach, przy drugiej przypominam sobie sytuację, kiedy idealnie dograł do Rygaarda w pole karne, a ten nieczysto trafił w piłkę. Teraz jeśli dobrze pamiętam, to piłka zagrana do Piotrka Janczukowicza w pierwszej połowie, to właśnie była od Pirulo, więc na pewno gdyby wykorzystane były jego podania to miałby dobre liczby po tych ostatnich dwóch meczach.  

fot. ŁKS Łódź/Cyfrasport