Fortuna 1. LigaPiłka NożnaWypowiedzi

Ireneusz Mamrot: Margines błędu jest coraz mniejszy i tu trzeba już punktować

Przed meczem z Radomiakiem, który potencjalnie może dać ŁKSowi pozycję wicelidera tabeli, trener Ireneusz Mamrot odpowiadał na pytania od dziennikarzy. Szkoleniowiec Rycerzy Wiosny m.in wyjaśniał swoje wybory personalne oraz taktyczne, jak i to jak duża jest wartość najbliższego meczu.

O tym czy para Moros – Dąbrowski jest podstawowym wyborem na środek obrony:

Myślę, że jakbyśmy tak zrobili selekcję pytań, to najczęściej zadawane pytanie w Polsce jest o tych co nie grają. Jest rywalizacja, jest kadra i są treningi, mecze i na tej podstawie wychodzi 11-ka. Cały czas ta rywalizacja trwa i na dzisiaj, w ostatnich spotkaniach grał duet Moros – Dąbrowski i zobaczymy jak będzie dalej. Każdy musi być gotowy do gry, tym bardziej że weszliśmy w etap spotkań co trzy dni. Po drugie, cały czas praktycznie nie było spotkania, odkąd tu przyszedłem, żeby któryś zawodnik nie pauzował z powodu nadmiaru żółtych kartek i cały czas dochodzi do zmian w kadrze.

O tym czy mecz z Radomiakiem będzie najcięższym przeciwnikiem za kadencji trenera Mamrota:

– Poprzeczka jest w tej chwili zawieszona najwyżej. Patrząc na to jak liga wygląda wiosną no to uważam, mimo że Sandecja ma taką bardzo dobrą passę, gdybym miał ocenić pod względem piłkarskim to najmocniejszy zespół, z jakim przyjdzie nam do tej pory się zmierzyć. Biorąc ogólnie całość – jako drużyna i indywidualności, więc na pewno trzeba się nastawić, że to będzie trudne spotkanie

O tym czy rozmawiał z zawodnikami o zwiększonej ilośći żółtych kartek i upomnieniach za dyskusje z sędziami:

– Oczywiście, że rozmawiałem. Pewnie odnosi się to do ostatniego spotkania w Kielcach. Można rozmawiać, są kary regulaminowe za to, ale też trzeba zrozumieć zawodnika. Jeżeli Pirulo jest ewidentnie faulowany w polu karnym i jest rzut karny, no to też ciężko czasami pogodzić się z decyzją sędziego. Doświadczony arbiter w tej sytuacji wcale nie musiał pokazywać kartki. Wie, że zawodnik też o swoje walczy, natomiast w mojej ocenie był faulowany i należał nam się rzut karny. Z drugiej strony wiadomo, że nad tymi emocjami trzeba mocniej panować. 

O tym czy ze względu na sytuację w tabeli jest to najważniejszy mecz dla ŁKSu:

Patrząc na to jak wygląda tabela to nie można powiedzieć, że to jest jedno spotkanie. W tej chwili różnice w pierwszej szóstce są bardzo niewielkie i każdy z zespołów ma realną szansę na to bezpośrednio premiowane miejsce. Do tego, oczywiście, za plecami toczy się gra zespołów, które gonią baraże. Natomiast, naprawdę, różnice punktowe nie są tak duże i nie można patrzeć tylko na jeden zespół, teraz jest końcówka sezonu. To są mecze, w których wszystko się rozstrzyga, tutaj już margines błędu jest coraz mniejszy i tu trzeba już punktować. 

O ostatnio krytykowanym rozegraniu piłki od bramkarza do defensywnego pomocnika:

– Myślę, że mamy wiele rozwiązań jeśli chodzi o otwarcie od bramki, tu jest przytoczony jeden przykład. Było choćby zagranie między strefy, po ziemi, do Rygaarda. Mamy inne warianty – mamy dłuższe rozegranie, krótsze rozegranie, to nie jest tylko jeden wariant.

O wyborze systemu taktycznego i możliwości gry trójką stoperów:

– Przede wszystkim od początku trenowaliśmy w systemie i z dwoma pomocnikami i 4-3-3, natomiast to 4-3-3 ja trochę inaczej postrzegam. Inne zadania trochę mają w nich zawodnicy, to nie jest tak, że przyjąłem jeden system. Natomiast wracając do pytania z wahadlowymi to myślę, że jeżeli jest w tym momencie końcówka sezonu i to jest system, który wymaga dłuższego wprowadzenia jeśli chodzi o czas i realizację. Na pewno zanim zawodnicy by go przyswoili to możemy za dużo na tym stracić. Możemy grać 4-3-3, 4-2-3-1 czy 4-4-2, ale na pewno na dzisiaj to jest system, który mam system z tyłu głowy, ale w tym sezonie nie będziemy z niego korzystać. 

Fot. ŁKS Łódź / Cyfrasport