Piłka NożnaTransferyWypowiedzi

Bartosz Szeliga: Celem jest powrót do Ekstraklasy

Bartosz Szeliga, kolejny z letnich transferów ŁKS-u opowiedział o powodach transferu do Łodzi i celu jaki mu w tym przyświeca. Wspomnieniami wrócił także do czasów zdobycia wicemistrzostwa z Piastem Gliwice oraz bliższych – nieudanego marszu po Ekstraklasę w Tychach.

O powodach dołączenia do ŁKS-u: 

Co przekonało mnie, żeby tutaj przyjść? Myślę, że klub, który ma swoje tradycje, ludzie, którzy tworzą ten klub. Wielkie zaangażowanie dyrektora sportowego, który bardzo chciał, żebym dołączył do zespołu. Profesjonalizm, który otacza ten zespół. Sami zawodnicy, którzy są na bardzo wysokim poziomie, no i przede wszystkim aspiracje, które są przypisywane temu zespołowi. Bardzo się cieszę, że jestem w tym miejscu i czekam na pierwszy trening. 

O celach, które sobie postawił w Łodzi: 

– Powrót do Ekstraklasy, tutaj sprawa jest jasna. W zeszłym sezonie, który nie tak dawno się skończył odpadliśmy w barażach z GKS-em Tychy. Było blisko, niestety się nie udało, ale myślę, że takie doświadczenie doda też pewnych sił do dalszego działania.  

O znajomych twarzach w szatni ŁKS-u: 

– Taka kolonia z Nowego Sącza się robi trochę, bo wcześniej Marek Kozioł podpisał kontrakt, Jan Kuźma, teraz ja, więc sądecki klimat będzie troszkę. W pomieszaniu z hiszpańskim temperamentem może być coś fajnego. Łukasza Sekulskiego znam z czasów Piasta Gliwice, Janka Sobocińskiego też z boiska kojarzę. Myślę, że tutaj kwestia dni i złapię język z każdym.  

O góralskim charakterze: 

– Tak, pochodzę z Nowego Sącza, tam się urodziłem. Nie jesteśmy może góralami stricte z Zakopanego, ale górale nizinni, tak to się chyba nazywa fachowo. Charakter jest na pewno, cechy wolicjonalne są na wysokim poziomie, u mnie zawsze były, więc gdzieś mi to pomaga w tym co robię. Jeśli ten upór i dążenie do celu są na wysokim poziomie to wszystko inne też przychodzi później łatwiej. 

O początkach w Sandecji: 

– Zaczynałem tak jak każdy zawodnik, od małego chłopaka, który miał marzenie i chciał grać w piłkę. Starszy brat zaprowadził mnie na pierwszy trening i spodobało mi się to. Wiadomo, dużo grało się na betonie wtedy z rówieśnikami, ja już wiedziałem wtedy, że będę grał w piłkę, zrobię wszystko, żeby grać w piłkę. Tak się moje życie potoczyło, takie wybory życiowe, że zaistniałem już w Ekstraklasie, mam sporo rozegranych meczów. To marzenie, którym podążałem i podążam nadal, mam nadzieję, że wrócę do Ekstraklasy, że jeszcze tam zagramy. 

Bartosz Szeliga w barwach GKS-u Tychy Fot. Dorota Dusik

O pobycie w Piaście Gliwice i zdobytym wicemistrzostwie Polski: 

– Wicemistrzostwo to było coś szczególnego, to był super czas, bo zrobiliśmy coś fajnego z drużyną, gdzie nikt nie spodziewał się, że dojdziemy tak wysoko, że będziemy walczyć jak równy z równym z Legią Warszawa. Mimo to udało nam się wywalczyć wicemistrzostwo, więc jestem dumny z tego etapu. Moment w Tychach też był fajny, bo byliśmy blisko czegoś fajnego, czegoś dosyć dużego i znaczącego. To przypomniało mi smaczek tego zwycięstwa, tego, że piłka sprawia mnóstwo radości. Okej, na sam koniec był zawód, były łzy, była rozpacz, bo nie udało się czegoś osiągnąć. Tak jak mówię, to jest tylko i wyłącznie kolejny szczebel do drabiny, która prowadzi na sam szczyt. Dokładam szczebel i idę dalej. 

O tym czy udało mu się odpocząć po zakończeniu sezonu: 

– Tak, nie było tego czasu zbyt dużo, bo nie da się ukryć, że to nie był wymarzony urlop. Postaraliśmy się z żoną, żeby ten czas był dla nas spokojny przy tych zawirowaniach, które miały miejsce. Udało się odetchnąć, przestać myśleć o tym co dzieje się dookoła, żeby nabrać siły i chęci do wyzwań, które przed nami w przyszłym sezonie. 

O fanach ŁKS-u: 

– Wiem, że bardzo dobrze żyją ze sobą kibice GKS-u i ŁKS-u, więc to też jest fajne, że przychodzę z klubu, który jest tutaj w Łodzi szanowany. Czekam już z utęsknieniem na mecz u siebie, chcę poczuć tę atmosferę, chcę zobaczyć jak tutaj kibice reagują. Spodziewam się czegoś naprawdę super, bo grałem tutaj na tym stadionie. Okej, nie przy pełnych trybunach, ale pamiętam kibiców z Łodzi, z ŁKS-u jako zagorzałych fanatyków. 

O bramce zdobytej na Stadionie Króla: 

– Cieszyłem się wtedy bardzo, bo to był nasz pierwszy mecz rundy rewanżowej. Dało nam to dużo animuszu, żeby iść do przodu. Smakowało to wybornie, bo po ciężkiej pracy okresu przygotowawczego przyjeżdżamy do faworyzowanego klubu i wygrywamy 3:0 to naprawdę smakowało, dodatkowo bramka, więc nic tylko się cieszyć. 

O ostatnim spotkaniu ŁKS-u z GKS-em w Tychach: 

– Zapamiętałem to jako bardziej wyrównany mecz. Ten tutaj, nie da się ukryć, że zdominowaliśmy rywala. Natomiast w Tychach mecz był bardziej wyrównany, można powiedzieć, z lekką przewagą ŁKS-u, bo zaczynaliście wtedy z powrotem super grać w piłkę, bo był moment, że wiemy jak było. Ten drugi mecz był zdecydowanie bardziej wymagającym. 

Szeliga w barwach Piasta podczas wicemistrzowskiego sezonu 2015/16
Fot. Gazeta Krakowska/Arkadiusz Gola

O tym jakim jest piłkarzem: 

– Tutaj nie mnie to oceniać, staram się o sobie tak nie wypowiadać publicznie. Uważam, że zrobię dużo zamieszania z przodu, będę starał się podłączać do akcji ofensywnych, będę przebojowy, przynajmniej będę starał się oczywiście. Znam tę ligę, wiem jak ona wygląda, wiem, że trzeba być mocnym w defensywie, żeby móc osiągnąć coś z przodu. 

O tym czy ceni sobie stabilizację:

– Tak, to przede wszystkim. Teraz przed nami przeprowadzka z miasta, gdzie czułem się naprawdę dobrze, aczkolwiek jestem na to gotowy, bo czas, który upłynął spowodował, że chciałem zmiany. Mimo to jestem domatorem bardziej, więc lubię spędzać czas w domu i lubię jak dom jest azylem i miejscem, gdzie mogę odpocząć. Mam nadzieję, że tutaj w Łodzi znajdę odpowiednie miejsce do tego, żeby żyć i pozostać tutaj najdłużej. 

O piłkarskim wzorze: 

– Ronaldo El Fenomeno. Od małego obserwowałem jak gra, bo ja na początku byłem napastnikiem i wzorowałem się na bramkach strzelonych przez tego zawodnika. Obserwowałem go w tamtych czasach na Youtubie, gdzie nie był tak popularny jak teraz. Wchodziłem w kafejce na Internet, byleby zobaczyć jego skróty z meczów. Do tej pory lubię to robić, lubię obserwować jaką swobodę miał w graniu. Wiadomo, teraz występuję na innej pozycji, ale czasami staram się coś wpleść z jego zagrań, jak mi się uda. 

O występach w młodzieżowej reprezentacji Polski: 

– Nie było ich dużo, były tylko dwa. Tutaj nigdy nie miałem okazji reprezentować młodzieżowych kadr dłużej, bo to były dwa mecze po 45 minut, jedno zgrupowanie w zasadzie. Na pewno cenne doświadczenie, coś nowego, coś co sprawia mega frajdę, bo każdy z nas gra po to by móc wystąpić z orzełkiem na piersi, czy to w młodzieżowej reprezentacji czy dorosłej reprezentacji. Jest to spełnienie marzeń dla każdego z zawodników i bardzo dobrze to wspominam. 

Fot. ŁKS Łódź