Koszykówka

Zabrakło niewiele – lider wciąż niepokonany. ŁKS Coolpack Łódź – Polonia Warszawa 87:93

Dopisała atmosfera na Zatoce Sportu, dopisała frekwencja, a także walka na parkiecie, jednakże ostatecznie ełkaesiakom nie udało się przełamać niepokonanej Polonii Warszawa.

Przed rozpoczęciem spotkania Stowarzyszenie Kibiców wręczyło podarunek kapitanowi drużyny ŁKS-u, Arkadiuszowi Świtowi, który w poprzednim spotkaniu z AZS UJK Kielce został zdobywcą 1908 punktu w tym sezonie.

Pierwsze minuty spotkania należały do koszykarzy spod herbu przeplatanki, którzy wyszli na prowadzenie. „Czarne Koszule” rzecz jasna starały się nie pozostawać w daleko w tyle i ostatecznie udało im się po niemal 5 minutach spotkania wyrównać stan rywalizacji – 11:11. Ełkaesiakom nie pomagał fakt, że popełniali na parkiecie więcej przewinień niż przyjezdni, dając im okazję do punktowania za pośrednictwem rzutów osobistych. Mimo tego zarówno jeden, jak i drugi zespół nie mógł wypracować sobie większej przewagi punktowej, pozostając w bliskim dystansie między sobą. Wysokie tempo utrzymywało się do ostatnich sekund pierwszej kwarty – biało-czerwono-biali goniący warszawiaków dopięli swego, a Norbert Kulon ustalił rezultat rywalizacji na 25:28

W drugą kwartę ponownie lepiej weszli ełkaesiacy, którzy nadgonili straty względem Polonii i po niecałych trzech minutach wyszli na niewielkie prowadzenie. Tempo spotkania pozostawało na wysokim, jak i wyrównanym poziomie. Żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć znacznej przewagi punktowej i objąć pełnej kontroli nad przebiegiem meczu. Na drobne prowadzenie „Czarnym Koszulom” udało się wyjść dopiero półtorej minuty przed końcem partii – 37:39. Biało-czerwono-biali nie zamierzali pozostawić tak tej sytuacji – kiedy zegar wskazywał jedynie 28 sekund, ładnym rzutem za 3 popisał się Bartosz Wróbel, wyprowadzając ŁKS ponownie na prowadzenie. Gościom udało się ostatecznie dopiąć swego i na kilka chwil jeden z nich również zdobył 3 oczka dzięki celnemu rzutowi z dystansu, więc to ostatecznie Polonia mogła zejść z prowadzeniem do szatni.

Po powrocie z szatni na parkiet zawodnicy obydwu drużyn szybko weszli ponownie na wysokie obroty. Przez pierwszych 5 minut stan rywalizacji utrzymywał się na wyrównanym poziomie, z niewielkimi różnicami między ŁKS-em a Polonią. Sytuacja wymknęła się łodzianom spod kontroli po upłynięciu połowy czasu trzeciej kwarty – goście wyszli w pewnym momencie na dziesięciopunktowe prowadzenie. Biało-czerwono-biali nie odpuszczali i gonili przyjezdnych – dobrze prezentował się kapitan zespołu, Arkadiusz Świt, który w krótkim odstępie czasu wywalczył dla ełkaesiaków pięć oczek. Ostatnie dwie minuty były dobrym fragmentem gry łodzian, którzy zaczęli znacznie niwelować straty względem Polonii.

Ełkaesiacy błyskawicznie rozpoczęli decydującą kwartę – pierwsze punkty należały do Bartosza Wróbla. Po dwóch minutach tablica wyników wciąż wskazywała siedmiopunktowe prowadzenie Polonii Warszawa, mimo wytężonych starań gospodarzy. Przewaga przyjezdnych stopniała do trzech punktów po tym jak Piotr Keller wywalczył i wykorzystał dwa rzuty osobiste, jednakże „Czarne Koszule” odpowiedziały błyskawicznie rzutem za trzy. Mimo tego ŁKS nie dawał się złamać i na pięć minut przed końcem meczu doprowadził do sytuacji gdzie goście prowadzili jedynie jednym oczkiem. Głośny doping motywował biało-czerwono-białych, którzy prowadzili zaciekłą walkę z Polonią – temperatura na parkiecie była wysoka, a sytuacja bardzo dynamiczna. Na niecałe trzy minuty przed końcem meczu łodzianie przegrywali siedmioma punktami. Walka trwała do samego końca, jednakże ełkaesiakom nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę – Polonia Warszawa pozostaje niezwyciężona w tym sezonie.

ŁKS Coolpack Łódź – Polonia Warszawa 87:93
(25:28; 15:14; 24:28; 23:23)

Fot. Łukasz Żuchowski