Kibice

Relacja z wyjazdu do Krakowa

W Krakowie na meczu z Cracovią melduje się 630 kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego.

Wyjazd do Krakowa był naszym pierwszym ekstraklasowym od 2012 roku. Środek wakacji, ładna pogoda, ŁKS w ekstraklasie, nikogo nie trzeba było namawiać by udał się do grodu Kraka. Po zbiórce tam gdzie zawsze, ruszyliśmy. Szybka podróż z dwoma postojami i dojeżdżamy na godzinę przed meczem na Błonia. Problem był z parkingiem, bo ten dla gości był zajęty, a okoliczne uliczki obstawione przez auta kibiców Cracovii, którzy tego dnia byli pokojowo do nas nastawieni. Wejście sprawne, bilety na okaziciela, a zapewnienie kontroli na bramkach skończyło się na sprawdzaniu na liście co 10 osoby. W ten sposób w 15 minut wszyscy znaleźliśmy się na sektorze na którym zasiadło 630 kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego.  Na płocie zawisły flagi: „Uliczni Wojownicy”, „ŁKS Łódź” w laurach i kilka transparentów dla braci po drugiej stronie muru. Od samego początku głośny doping z naszej strony, który jak się później okazało był jednym z lepszych w całym sezonie. Prawdziwa korba zaczęła się po tym jak Ramirez podał do Sekulskiego, a ten zdobył dla ŁKS-u pierwszą bramkę w ekstraklasie po latach. W pierwszej połowie pozdrowiliśmy zgody i „koalicję wrwe”, także próbowaliśmy ciągnąć „marsz marsz, marsz…” ale nie z takim efektem jak w 2011. W drugiej połowie z młyna gospodarzy poleciało „Klubem Łodzi Jest ŁKS”, na co z naszej strony poszło „Hej hej Cracovia”, później wspólne przyśpiewki anty i wróciliśmy do swoich repertuarów. Zbiegło się to z wykorzystanym rzutem karnym przez Rozwandowicza, który z bramki cieszył się pod naszym sektorem. Drugą połowę oglądaliśmy bez koszulek ciągnąc „Najwierniejszych kibiców z Miasta Łodzi…” do końca meczu. Po ostatnim gwizdku sędziego wspólnie z piłkarzami świętujemy pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie. Wyjście z sektora było od razu po meczu, rozchodzimy się do swoich aut. Na powrocie dwa szybkie postoje i koło 22 cała ekipa melduje się w Łodzi.