Kibice

Kibicowska relacja z meczu GKS Tychy – widzew

W niedzielę w Tychach melduje się 500 kiboli Łódzkiego Klubu Sportowego.

19.09.2021 r. GKS Tychy-widzew

Mecz naszych Braci z sąsiadkami zapowiadał się ciekawie pod względem kibicowskim. Z racji, że z lokalnym wrogiem dawno nie mieliśmy okazji „spotkać” się większymi grupami na jednym stadionie, zainteresowanie tym meczem z naszej strony było spore. Zwłaszcza że mieliśmy tego dnia wolne. Prowadziliśmy zapisy na ten mecz a chętnych zgodnie z przewidywaniami nie brakowało. Ostatecznie do Tychów wybrało się +/- 500 fanów Łódzkiego Klubu Sportowego.Na zbiórce dołączyli do nas Zawiszacy i wspólnie ruszyliśmy w stronę Tychów. Wyjechaliśmy specjalnie wcześniej żeby jechać równo z widzewem w poszukiwaniu atrakcji, niestety tamci na wyjazd wybrali się autokarami co z góry przekreślało szanse na jakiekolwiek harce. I tak też było. Kiedy byliśmy już blisko Widzewa, psy blokują autostradę i spychają nas na starą trasę w konsekwencji do niczego nie dochodzi.

Zanim główna grupa dojechała do Tychów, miała miejsce pierwsza próba dobrania się do przyjezdnych, których autokary psy prowadziły obok pijalki w której gromadzili się tyszanie wraz ze zgodami. Za sprawą psiarni nie doszło jednak do niczego większego.

Po wejściu naszej grupy na stadion nastąpił wraz z Tyskimi, Zawiszakami i Cracovią następny atak, na tyłach trybun. Próba wyłamania bramy oddzielającej nas od przyjezdnych. Znowu interwencja psów i nastąpił odwrót. Spora grupa usadowiła się niedaleko sektora gości. Jeszcze jedna próba ataku górą trybun, ale kolejny raz zakończona fiaskiem przez tych co zawsze, których sporo się też nagromadziło w tunelach pomiędzy trybunami. Później już pod tym względem był spokój, nie licząc festiwalu „uprzejmości”. Bracia natomiast odpalili sporo piro powodując dwukrotne przerwanie meczu.
W przerwie spotkania niedaleko sektora gości zaprezentowane zostały dwie nasze zdobycze z listopada 2016 roku, czyli wisienka na torcie: flaga „Awanturnicy” oraz flaga „Widzew mój jedyny”. Przyjezdni dostali zaproszenie, by sobie przyszli po te szmaty licząc na to, że może będą próbowali chociaż podjąć jakąś próbę ich odbicia. Ci jednak stali i się patrzyli godząc się chyba z faktem że w tym dniu widzą obydwie flagi ostatni raz.

W drugiej połowie przyszedł czas na danie główne. Na młynie tyskich pojawił się transparent: „W Łodzi jedna ekipa się liczy-ŁKS Łódź prawdziwi awanturnicy”. Po chwili do góry kołami na płocie pojawili się „Awanturnicy”, a następnie flaga zakończyła swój żywot od rac. Po „Awanturnikach” przyszedł czas na drugą flagę. Prócz niej zawisła jeszcze spora liczba zdobycznych gadżetów takich jak: szale, bluzy, koszulki, smyczki, machajki itp. Wszystko to oczywiście spłonęło. W ten sposób ostatnie z czterech zdobyczy flagowych z listopada 2016 roku przeszły do historii. Na koniec zaprezentowaliśmy nową flagę. „Awanturnicy”, oczywiście we właściwych barwach. Wszak jak to było na transparencie: ŁKS Łódź-prawdziwi awanturnicy.

Po meczu udajemy się do swoich środków transportu i niedługo potem ruszamy w drogę powrotną. Na trasie ponownie niebiesko, więc był spokój.